sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 11

Ste miał zamknięte oczy ale nie spał.
Głowa ciągle go  bolała i nie czuł się najlepiej. Bał się że może to być coś niedobrego a pogoda wciąż była tak okropna że aż się wzdrygał gdy tylko zaglądał za okno. Każdy błysk, każdy grzmot sprawiał że drżał. Od dziecka bał się burzy a teraz został po środku lasu razem ze strasznym profesorem. Oczywiście obecność Matt'a sprawiała że się uśmiechał. Może jeszcze się w nim nie zakochał ale był tego bardzo bliski. To jest właśnie mężczyzna z którym mógłby zostać na stałe ale ta bójka z Brandonem wciąż nie dawała mu spokoju. To było okropne. Nie chciał już nigdy widzieć czegoś takiego.
Nagle usłyszał pukanie do drzwi
-Wejdź- uśmiechnął się bo był przekonany że to Matt ze śniadaniem ale mina mu zrzedła gdy od progu zobaczył profesora
-Ste...- zaczął nie ruszając się spod drzwi- Chciałem cię przeprosić... za wszystko...Mogę wejść?
-N..nie- odpowiedział dopiero po chwili
-Dobrze ale proszę posłuchaj- blondynek kiwnął głową i mężczyzna wziął głęboki oddech- Wiem że to żadna wymówka ale tak bardzo mi się spodobałeś gdy zobaczyłem cię wtedy w klubie. Owszem rozumiem że byłeś pijany i  że to  głównie dlatego byłeś chętny... rozumiem że zmieniłeś zdanie.. .to nie ważne...Dawno nie widziałem nikogo tak wspaniałego... i wiem też że jesteś mądry, zabawny... mogę tak godzinami ale wiem że tego nie chcesz... jesteś z Matt'em i mimo że... znaczy rozumiem i akceptuje.... przegrałem swoją szansę- w końcu zamilkł. Brandon nie był przystosowany do przeprosin. Nawet siostry czy najlepszego przyjaciela nigdy wcześniej nie musiał przepraszać, ale oni byli z nim związani na zawsze i cokolwiek by nie zrobił to by mu wybaczyli. Ste jest jednak inny a on musiał go mieć. To aż bolało.
-Rozumiem... znaczy... po prostu tak nie rób- jęknął zaskoczony chłopiec
-Postaram się- uśmiechnął się do niego mężczyzna i teraz wyglądał na prawdę wspaniale. Mógł się bardzo podobać ale ta osobowość.. przerażało go to. On walał być z kimś stabilnym. Kimś kto się nim zaopiekuje
-Jakiś problem?- Odezwał się Matt stając za Brandonem
-Wcale- odpowiedział profesor i zrobił mu miejsce- Mam nadzieje że uda nam się wszystkim dogadać- posłał im jeszcze jeden uśmiech i udał się do łazienki
-Ten gość mnie przeraża- Matt położył tacę na łóżku i usiadł obok młodszego chłopaka- Boli cię jeszcze?- Zapytał z troską
-Troszkę- przytulił się do niego- ale to nic
-Zjedz coś skarbie- pocałował czubek jego głowy- a później weź leki. Mam nadzieje że w końcu będziemy mogli w końcu pojechać do miasta
-Ja też... zjedz ze mną- popatrzył na niego prosząco
-Z największą przyjemnością- objął go i podał mu kanapkę- ale ty zjesz większą część. Musisz nabrać sił
-Tak, tak- ale Ste go nie słuchał. Jak zwykle zawsze gdy mówili o jedzeniu. Nie lubił tego ale wiedział że Matt ma racje dlatego zabrał się do jedzenia.  Ze zdziwieniem stwierdził nawet że bardzo mu smakuje ale gdy grzmot na dworze stał się głośniejszy i bliższy aż podskoczył
-Tu jesteś bezpieczny kochanie- objął go mocniej
-Wiem... Brandon przeprosił- zmienił temat
-Nie ufam mu. Ale to twoje życie skarbie tylko proszę uważaj na niego- musnął wargami miękki policzek
-Boję się go ale może nie jest aż taki zły- odłożył tacę i położył się wygodnie w ramionach starszego chłopaka
-Chyba jest- szepnął- ale malutki cokolwiek zechcesz
-Chcę wracać do domu
-Ja też- westchnął- zagrajmy w coś... o ile masz siłę
-Wojna!- Niemal krzyknął Ste i roześmiał się w końcu wesoło. Wszystko było coraz lepiej i może na chwile zapomni o wszystkich problemach.

Brandon rozłożył się w wannie. Jego plan zaczął działać. Teraz zaprzyjaźni się z jednym i drugim i niepostrzeżenie nastawi aniołka przeciw swojemu pozornie idealnego chłopaka. Na pewno znajdzie na niego jakieś brudy. Był też niemal pewny że Lisek już czegoś szuka. A jak nie to przecież zawsze można skłamać.
Nagle przed oczami stanął mu śliczny uśmiech na twarzy Ste. Nie tylko zresztą.
Podobał mu się gdy tak leżał w łóżku. Był taki słodki. Już zaczął sobie  wyobrażać jak to on do niego podchodzi. Jak wsuwa się pod koc i jak zaczyna go delikatnie dotykać.
Ręka sama zsunęła mu się do własnego coraz bardziej twardego członka. Zamknął oczy i  już widział jak dotyka jak całuje ukochanego. To piękne ciało aż prosiło się o jego dotyk. W marzeniach nikt inny nigdy go nie dotknął. Żaden obcy zapach nie okrył. Wiedział że miał obsesję. Wiedział że to chore ale nie potrafił przestać. Nie wiedząc że ktoś inny ma go na własność.
Odegnał od siebie te myśli  i znów uśmiechnął się sam do siebie. Widząc to co chciał zobaczyć. Słyszał i czuł to co być powinno.
Widział go przed sobą jak siada mu na kolanach jak powoli rozpina koszulę jak on sam go całuje. Ręka ruszała się coraz szybciej i gwałtowniej. Każdy obraz zbliżał go do spełnienia i gdy zobaczył jak powoli zanurza się w ciepłej ciasnej dziurce doszedł tak gwałtownie jak nigdy od czasów szkoły średniej.

Matt i Ste już kilka godzin grali sobie spokojnie w karty i zapomnieli już że istnieje świat poza jasną ciepłą bezpieczną sypialnią.
Do czasu gdy drzwi znów się otworzyły a wspaniały zapach ciepłego jedzenia przypomniał im że istnieje coś jeszcze poza talią kart. Ste tak głośno zaburczało w brzuchu że aż się zarumienił.
- Pomyślałem że moglibyście coś zjeść- Brandon uśmiechnął się do aniołka
-Zapomniałem o tym- przyznał Matt ze zdziwieniem
-Dlatego dobrze że jestem- położył tacę na łóżku- zostawię was
-Zostań- odezwał się Ste- W końcu ty to zrobiłeś- ten słodki cichy głosik. Obaj mężczyźni zamarli przez chwilę
-Matt?- Zwrócił się do drugiego chłopaka
-Ste ma racje- poddał się niechętnie- tylko tu już nie ma...- nie dokończył bo Brandon zajął miejsce przy biurku i zaczął jeść patrząc przez okno
-Za chwilę sprawdzę jak z połączeniem- odezwał się w końcu mężczyzna kątem oka oglądając aniołka mały zwinny języczek przesuwał się po ślicznych czerwonych ustach
-Byłbym wdzięczny- Matt przesunął się tak żaby zasłonić mu widok
-Dziękuję za obiad- Ste wychylił głowę zza pleców ukochanego
-Nie ma za co- uśmiechnął się do niego  i wstał- Jeśli będziecie czegoś potrzebowali będę na dole- i wyszedł zostawiając ich samych
-On się robi coraz bardziej dziwny- Matt pokręcił głową- Jak tam?
-Pośpię dobrze- już zamykał oczy
-Oczywiście kochanie- pocałował go lekko i pozbierał z łóżka- Chcesz żebym został?
-Proszę- i zrobił mu miejsce
-Mój malutki- objął go ciasno i zamknął oczy. Mimo wszystko było mu dobrze. Brandon oczywiście wciąż stanowił zagrożenie i najchętniej by go wyrzucił ale miał coś lepszego do roboty. No i słyszał że burza powoli cichnie więc pewnie już niedługo wszystko wróci do normy. I wrócą do domu.
A tam postara się żeby aniołkowi było z nim jeszcze lepiej i może podeśle kogoś żeby zajął się profesorem. Ma przecież sporo atrakcyjnych gotowych na wszystko znajomych.
Z tymi myślami nawet nie wiedział kiedy usnął ukojony zapachem i ciałkiem młodszego chłopaka. Nigdy go nie zostawi i zawsze  będę razem tyle był pewny. A jeśli... nie to się nie zdarzy. Ste jest z nim dobrze i zrobi wszystko by ten go pokochał tak jak on kocha jego.

Brandon zadzwonił do Liska i zostawił mu wiadomość żeby sprawdził Matta i wymyślił coś żeby go skompromitować. Coś dużego bo dłużej nie zniesie tego co się dzieje z jego ślicznym aniołkiem. Jeśli Matt się z nim prześpi to nie będzie miał wyboru żeby go nie zabić.

6 komentarzy:

  1. Brandon coraz bardziej mi się nie podoba, ma w sobie coś z psychopaty. Dąży do swojego zadowolenia za wszelką cenę. Nieważne, że Ste jest szczęśliwy z Mattem. Ciągle coś knuje i spiskuje, mam wrażenie, ze nie może się pogodzić z odmową. Ten facet mnie przeraża, jest gotowy posunąć się nawet do morderstwa, by zdobyć co chce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brandon robi się coraz nieprzystępny zrobi wszystko żeby zdobyć Stevena.Nawet postara się zrobić kompromitujące zdjęcie i dac go Stevenowi.Można powiedzieć że stał się on jego obsesją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brandon mnie zaskoczył. Całkowicie. Nie spodziewałam się aż takiej zmiany. Ale to dobrze. Zaczyna myśleć o Ste, nie o swoich zachciankach. No i Ste chyba zaczyna się do niego przekoywać. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Ale martwi mnie to, co teraz Bradon planuje. Żeby znaleźć coś a Matta, ok, to jeszcze nie jest takie złe, ale żeby w razie czego kłamać? Jeśli zrobi coś takiego i Ste się o tym dowie, to myślę, że nigdy mu nie wybaczy.
    I co to znaczy, że będzie musiał zabić Matta, jeśli ten się prześpi ze Ste? Czy on zwraiował? Mam nadzieję, że to był jakiś żart, bo Ste zasługuje na dużo więcej niż związek z mordercą.
    A traz ciekawe, co będzie w następnym rozdziale. Szczerze mówiąc, to boję się trochę go, nie wiadomo, co Brandonowi strzeli do głowy...
    Pozdrawiam,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawda,, psychopata jak nic... bardzo się martwię, nie tylko o Ste ale także o Matt'a i resztę znajomych. A jak Brandon w przypływie złości coś im zrobi? On jest zdolny do wszystkiego,,, i to, że będzie musiał go zabić jeśli Matt się z nim prześpi...
    boję się, że będzie jakaś tragedia..
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  5. :3 świetne...
    W przeciwieństwie do wielu jakoś tak bardzo mi przypada do gustu postać Brandona. Na prawdę lubię takich.
    Chociaż fakt faktem to już zakrawa o psychopatię, ale jakoś mi się to "podoba" w pewnym sensie. Po prostu lubię takie skomplikowane postacie właśnie z bardzo rozbudowanym charakterkiem i talentem tzw "dobrej miny do złej gry" i stwarzania idealnych pozorów ^^
    Stev taki suodki, chociaż jak na chłopaka to przyznam szczerze, że aż chyba za bardzo ;-; przydała by mu się jakaś taka stanowczość chociażby. Ale cóż aniołki już takie są :)
    Ciekawi mnie który wygra, chociaż równie dobrze żaden może nie wygrać

    ~MangleTheGirl ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, Brandon przypomnia psychopatę, czyli jednak jest zasieg... ale co Matt sam tego na swoim telefonie nie może sprawdzić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń