czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 14

Ste na prawdę nie wiedział czego powinien spodziewać się po rodzicach Matt'a. Chłopak mówił mu, że są trochę dziwni ale dziwactwa mogą być odbierane w różny sposób. Im bliżej mieszkania tym denerwował się bardziej. A gdy stali już przed drzwiami miał ochotę uciec i zrobiłby to zapewne gdyby nie opiekuńcze ramiona ukochanego
-Nie martw się kochanie pokochają cię- pocałował go w policzek
-Na pewno?- Zapytał przytulając się do niego
-Obiecuje- w końcu otworzył drzwi. Ste niemal zakrztusił zapach kadzideł a do uszu dobiegła jakaś dziwna muzyka. Wtulił się w starszego chłopaka jeszcze bardziej i z szaleńczo bijącym sercem zrobił kilka kroków na przód.

W korytarzu siedzieli po turecku mężczyzna i kobieta w średnim wieku. Kiwali się w rytm muzyki. Byli ubrani w jakieś luźne szaty. Trochę przypominali hindusów ale w końcu doszedł do wniosku że to raczej hipisi.
-Mamo, tato jesteśmy- Matt roześmiał się tylko na tą scenę. Kobieta odwróciła się do nich ale tylko przyłożyła palec do ust i wróciła do tej samej pozycji- Chodź skarbie widać medytują. Jesteś głodny?
-Trochę- przyznał wciąż nie mógł się otrząsnąć z tego co widzi. Matt wziął go więc na ręce, zaczął piszczeć jak zawsze w takich przypadkach ale nikt nie zwrócił na to uwagi.

-Wiem są dziwni- odezwał się Matt w kuchni
-Nietypowi ale nie jest tak źle- rozsiadł się na krześle i uśmiechnął- myślałem że to snoby albo.... sam nie wiem
-Oni zawsze tacy byli... ale mamy pieniądze na szczęście dziadek miał trochę oleju w głowie a tata... mimo wszystko ma.. miał głowę do interesu teraz zajmuje się tym brat
-Twoja aura promienieje- kobieta wkroczyła tanecznym krokiem i Ste zadrżał ze zdziwienia
-D..dziękuję-odpowiedział speszony i zarumienił się
-Jaki słodziutki- klasnęła w dłonie co spowodowało oczywiście że chłopiec speszył się jeszcze bardziej- trzymaj się go Matt- zwróciła się do syna
-Mamo- jęknął tamten i zaczął wyjmować z lodówki obiad. Ste nie zobaczył tam mięsa ale to w zasadzie go nie zdziwiło
-Więc zyskaliśmy nowego syna- do kuchni wszedł tata Matt'a- Jestem Jack a to Hellen- przedstawił siebie i żonę
-Bardzo mi miło- uśmiechnął się do mężczyzny. On i Matt byli do siebie podobni. Więc chłopak przez chwilę zaczął zastanawiać czy i Matt za 25 lat będzie wyglądał tak dobrze
-Chodźmy zjeść w salonie- odezwała się kobieta i chcę wiedzieć wszystko o tobie kochanie- wzięła Ste za rękę a ten tylko usłyszał jak Jack wybucha śmiechem i mówi synowi że "Matka zje mu go żywcem"

Mimo wcześniejszych niespodzianek kolacja przebiegła spokojnie. Widać w tej rodzinie jadło się w milczeniu przy akompaniamencie bębnów. Ste ciągle trzymał się blisko a nawet bardzo blisko Matt'a. W końcu ten posadził go sobie między nogami. Jedli siedząc na podłodze.
-Więc opowiedz ja się poznaliście- odezwał się Jack nalewając im wszystkim czegoś co mogło być winem ale pachniało inaczej- nasze domowe z kilkoma  dodatkami- mrugną i już miał wlać gdy Matt pokręcił głową
-Daj mu zwykłe wino jest w szafce- odezwał się
-Ale nie chcę...- zaczął Ste ale Matt tylko zamknął mu usta pocałunkiem a gdy się od siebie oderwali wino czekało w kieliszku
-Więc?- Ponaglił mężczyzna
-To było....- zaczął blondynek
-To ja zakochałem się w nim pierwszy. Znam jego najlepszego przyjaciela z siłowni. W zeszłym roku poszedłem do niego do mieszkania i tam stał. Był bez koszulki z mokrymi włoskami...- Ste ukrył palącą twarz w koszuli starszego chłopaka. Wiedział o tym wszystkim ale słyszeć to w taki sposób, zupełnie co innego
-A ty Ste?- Zapytała Hellena
-Zakochuje się w pani synu każdego dnia- odpowiedział zgodnie z prawdą i w tym momencie właśnie zadzwonił jego telefon
-Brandon?- Zapytał Matt całując go w szyję
-Mieliśmy dzisiaj.... napisze mu że jutro o 13?- Spojrzał na niego prosząco
-Kiedy tylko zechcesz- pocałował go raz jeszcze
-Więc postanowione- wysłał szybko sms i w końcu się odprężył
-To nie moja sprawa ale co z twoimi rodzicami?- Hellen  zobaczyła że i jej syn i jego aniołek zesztywnieli- Lepiej powiedz czy podoba ci się na studiach- zmieniła temat
-Jest całkiem dobrze... dużo zajęć ale radzę sobie i pracuje- Ste był z siebie ogromnie dumny to było widać
-Śliczny i przedsiębiorczy Matt jeśli to sknocisz...- Jack pogroził mu ze śmiechem
-Nie zamierzam- odpowiedział z całą mocą
-Kochany musimy iść - kobieta wstała- ale na pewno jeszcze się zobaczymy- mrugnęła do Ste
-Było bardzo miło- mężczyzna też się podniósł- i wybacz że musimy iść ale mamy Krąg
-Nie pytaj- szepnął Matt do ukochanego
-Dziękuję za miłe przyjęcie- zaczął Ste
-To my dziękujemy- Hellen pocałowała go w policzek i wyszła. Jack zrobił to samo i zostali sami.

-Przepraszam za nich...- Matt zaczął ale Ste uciszył go pocałunkiem
-Są wspaniali- powiedział przysuwając się do niego jeszcze bliżej- i akceptują cię...
-Nie myśl o tym proszę- przytulił go do siebie i nagle rozległ się dzwonek do drzwi- Muszę...
-Zostań proszę- wziął go za rękę- możemy zrobić coś ciekawego...
-Kochanie wiesz że tego chcę ale to będzie inaczej dam ci idealny pierwszy raz- pocałował go i wstał żeby otworzyć drzwi.
-Chyba sobie żartujesz- Ste usłyszał wściekłość w głosie chłopaka. To wywabiło go z salonu. Na progu stał Brandon
-Co tu robisz?- Zapytał go równie zły jak Matt
-Byliśmy umówieni- mężczyzna był chyba jeszcze bardziej wściekły niż oni co wydawało się dziwne
-Ale napisałem ci...- zaczął chłopie przysuwając się do ukochanego.  Starszy chłopak objął go opiekuńczo
-Chyba nie rozumiesz jak to działa- wszedł do środka- to ja poświęcam swój wolny czas tobie- wycedził prosto w twarz Ste. W oczach chłopca zobaczył łzy ale nie żałował że im przerwał. Nie pozwoli żeby ten śmieć go dotknął... nie bardziej niż to robi
-Wypieprzaj albo dzwonie na policje!- Tym razem Matt wściekł się nie na żarty
-Proszę- zakpił Brandon. Mężczyzna wiedział że musi  coś zrobić ze swoją złością zanim skrzywdzi Ste ale  był jak w gorączce
-Brandon- aniołek odezwał się powoli- idź już... nie chcę cię tu a lekcje się nie odbędą. Ja się ciebie boje i nie chcę cię widzieć najlepiej nigdy- Profesor zamrugał.  Przez chwilę stał jak bez ruchu ale w końcu odszedł bez słowa.
Brandon gdy tylko zniknął za rogiem walnął pięścią w ścianę łamiąc sobie palce. Musiał się upić i naćpać. Jeśli będzie myślał o tym że Matt  teraz kocha się z jego chłopcem w końcu na prawdę mu odbije. Wyjął telefon i zadzwonił do agencji. Sex z męskimi prostytutkami najlepiej 3 lub 4 też mógł pomóc nawet jeśli tylko na chwilę.

-W porządku?- Matt zamknął drzwi i wziął Ste w ramiona
-Tak- jęknął- ale wiesz teraz....
-Nie musimy się spieszyć kochanie- pocałował go w czubek głowy- a co powiesz na maraton Strasznego Filmu i pizze z kurczakiem
-Dziękuję- wspiął się na palcach i pocałował go najpierw lekko a za chwile zarzucił mu ręce na szyję i pogłębił pocałunek. Matt podniósł go znowu i wrócili do salonu. Ten wieczór nie jest jeszcze stracony. A on zrobi wszystko żeby Ste nie myślał jak bardzo Brandon go przeraża.

9 komentarzy:

  1. Przepraszam za brak komentarza pod poprzednim rozdziałem. Nie miałam czasu i chciałam go dodać dzisiaj, ale wstawiłaś już nowy rozdział.
    Ja naprawdę zaczynam współczuć Ste. On się musi czuć, jakby był prześladowany. A Brandon? Skoro te lekcje, to była taka łaska, to po co w ogóle je proponował? Ja rozumiem, że on chce odciągnąć Ste od Matta, ale przecież jeśli będzie się na niego wściekał za coś TAKIEGO i będzie ciągle za nim łazić, to nic nie osiągnie. A przynajmniej nic dobrego. Już zaczynam się zastanawiać, czy on jest głupi, czy ma coś nie tak z psychiką i może powinien się leczyć.
    Ste jest naprawdę słodki. A rodzice Matta? Brak mi słów. Są hardcore'owi.
    Ciekawa jestem, czy Ste wreszcie będzie miał ten swój pierwszy raz z Mattem, czy Brandon jednak do tego nie dopuści. Mam nadzieję, że co się nie stanie, to Ste będzie szczęśliwy, a przynajmniej że nie będzie się czuł prześladowany.
    Pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzice faktycznie nieco odjechani, cud że nie wyciągnęli mioteł i na ten Krąg nie polecieli, cokolwiek to jest. Ste jak widać niepotrzebnie się bał. Ciekawe jak Brandon go znalazł. Wie gdzie mieszka Matt? Profesorek robi się coraz bardziej przerażający, wyraźnie zaczyna mu odbijać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brandon robi się coraz straszniejszy aSteven się go boi coraz gorzej.Jego rodzice sa świetni że aż przezabawni nie ma co.Brandon całe życie rujnuje im wieczór

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz to już mnie ten Brandon wkurza.. Jeszcze tylko brakuje by porwał i zgwałcił Stevena. -,-
    Ale i tak uwielbiam twoje opowiadania.
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy oraz życzę dużo weny i czasu na dogadzanie czytelnikom ^^ - Nialla

    OdpowiedzUsuń
  5. Super notka : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tylko nadzieje, że Brandon nie skrzywdzi Ste ;) Matt jest wspaniały, zastanawia mnie to w jaki sposób Brandon się go pozbędzie z serca Ste ;) cudowne opowiadanie i strasznie wciąga ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    dopiero co natrafiłam na to opowiadanie, które notabene bardzo mi się podoba... ach dwie osoby zakochały się w Ste... w zasadzie jakbym miała zdecydować z kim by chciała aby był to mam mieszane uczucia... Brandona bardzo się boi, za to przy Matt czuje się bezpiecznie. Rodzice Matta wspaniali, akceptują syna takim jakim jest i ,miło przywitali jego wybranka...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Odrzucony Brandon i wielkie współczucie dla niego ;-;

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, rodzice Matta bardzo fajni, aż miło było, a Brandon to przeraża coraz bardziej mnie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń