piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 27(9)*

Ste już od kilku minut przyglądał się mężczyźnie śpiącemu obok niego. Serce biło mu jak oszalałe za każdym razem gdy Brandon się poruszył. Był przystojny nawet bardzo. Biło od niego pewnością siebie i wiedział że go kocha a to że nie był idealny mogło być właśnie tym czego szuka. Sam siebie przekonywał że go nie chce, że tylko wykorzysta. W głębi serca znał jednak prawdę i bał się jej chyba jeszcze bardziej.
Tylko że wszyscy z Matt'em włącznie mają racje. On musi zacząć żyć a  to że nie kocha Brandona. Westchnął cichutko. To w zasadzie nie ma teraz znaczenia on potrzebuje być kochany a mężczyzna dał mu jasno do zrozumienia że nie jest mu to potrzebne. Wystarczy że on go kocha. I tak było lepiej.

I właśnie podjął decyzję. Nie może dłużej tak żyć. W tej samej sekundzie w której Brandon na dobre otworzył oczy pocałował go. Nieśmiało i niezdarnie ale z pasją o jaką sam siebie nie podejrzewał. Trzeba ją tylko odpowiednio wydobyć.
Mężczyzna zaskoczony najpierw się nie poruszył a gdy zorientował się że nie śni przysunął go do siebie i pogłębił pocałunek ostrożne wsuwając język w ciepłe ukochane usta. Oderwał się od nich gdy z gardła chłopaka wydobył się jęk
-Ste?- Patrzył na niego rozbudzony- Nie żebym nie docenił....
-Chcę... chcę żebyś się ze mną kochał- ledwo słyszalny szept i ten rumieniec. Piękny ale Brandon nie mógł sobie pozwolić na to żeby stracić kontrolę nie ważne jak bardzo by tego chciał. Musiał wiedzieć. To była jego jedyna szansa i doskonale zdawał sobie z tego sprawę
-Popatrz na mnie- w głosie było tyle prośby i oczekiwania że Ste poddał się temu natychmiast i  podniósł wzrok- Na pewno?- Nie powinien pytać, każda sekunda się liczyła nim ukochany zmieni zdanie
-Bardziej pewny nie będę- posłał mu niewinny uśmiech i zaczął  ściągać sweter. Brandon widział jak bardzo drżą mu ręce i delikatnie usunął je z  drogi po czym wsunął dłonie pod materiał i bardzo powoli muskając opuszkami palców gładkiego brzucha i klatki piersiowej. Już jej dotykał ale teraz czuł więcej  i  bardziej. Kręciło mu się w głowie. Ale gdy zorientował się że zimne palce muskają jego skórę i Ste bardzo powoli rozpina guziki jego koszuli warknął i pchnął go na łóżko.
Chłopak jęknął ale w jakimś stopniu był na to przygotowany. Sweter został nagle rozerwany a on nabrał powietrza gdy głodne usta zaczęły kąsać go po klatce piersiowej, wprawny język lizał jego sutki. I przestał nagle myśleć. Nigdy jeszcze nie było mu tak dobrze. Nie wiedział co powinien robić z rękami czy nogami ale  Brandon wyraźnie się tym nie przejmował. Jego własna koszula również w końcu wylądowała na podłodze i położył się na ukochanym byle tylko być bliżej. Był niemal pewny że penis rozerwie mu spodnie jeśli nic za chwilę nie zrobi. Ale sam dotyk jego skóry na skórze ukochanego chłopca doprowadzał go niemal do szału.
Całował go wszędzie ocierając się coraz mocniej. Coraz szybciej.
Również Ste tracił kontrolę nie miał pojęcia że może być tak wspaniale. Może trochę za szybko ale z każdym dotykiem każdym pocałunkiem czuł że mężczyzna go kocha. Nie hamował się już. Jęki stawały się coraz głośniejsze a jego biodra w końcu złapały dobry rytm i wychodził Brandonowi na spotkanie coraz śmielej.
Mężczyzna znów wziął w posiadanie wspaniałe usta i w końcu ośmielił się sięgnąć do rozporka. Ukochany nie zaprotestował. Jęknął tylko nie przerywając pocałunku i uniósł biodra żeby dać mu lepszy dostęp.
W sekundzie gdy jego palce dotknęły twardego penisa kochanka jego własny członek zadrżał i doszedł z cichym jękiem. To jednak wcale go nie powstrzymało ani nie zwolniło.  Robił się twardy od samego patrzenia.
Jedną ręką pieścił członek ukochanego a drugą ściągał własne spodnie. Dłużej nie wytrzyma. Całując Ste w końcu dotknął jednym małym palcem ciasnego kanaliku i uśmiechnął się gdy poczuł że chłopak porusza się niecierpliwie.
-Już kochany- szepnął i naślinił obficie palce- będzie boleć- ostrzegł go i wsunął koniuszek. Ste krzyknął ale nie odsunął się  tylko pchnął jeszcze bardziej
-Nie... nie wytrzymam- jęknął łapiąc gwałtownie oddech
-Spokojnie- pochylił się i pocałował go jednocześnie nie przestając go rozciągać powoli z uczuciem. Kolejny palec i pocałunki gorące niecierpliwe. W końcu zahaczył o prostatę i tym razem chłopak poderwał się zaskoczony i uśmiechnął na to nowe doznanie.
-Chcę...- szepnął znów poruszając biodrami pomagając kochankowi
-Z największą przyjemnością- Brandon usunął palce i w oka mgnieniu pchnął w ciasne gorące wnętrze coś większego. Zamarł gdy zobaczył cień bólu na ukochanej twarzy i przez kilka sekund nie poruszał nawet najmniejszym mięśniem
-Już- Ste otworzył oczy i spojrzał na niego. Brandon bardzo chciał zrobić to powoli ale nie potrafił. Nie gdy był już tak blisko celu. Gdy miał ukochanego pod sobą tylko jego.
Ste nigdy nie było tak wspaniale. Gdy ból przeszedł poczuł rozkosz tak ogromną jak jeszcze nigdy w życiu. Chciał jeszcze i jeszcze. Czuł się cały jakby byli jednością. Tego właśnie mu brakowało. Niemal unosił się w powietrzu. Szalone tempo wcale mu nie przeszkadzało. Właściwie bardzo to lubił, podobało mu się że nie mógł złapać oddechu że mężczyzna jest w nim tak głęboko. Powstrzymywał się żeby zatrzymać to uczucie jak najdłużej.
Brandon wiedział że za chwilę wszystko się skończy. Jeszcze tylko kilka szybkich ruchów. Pochylił się i całował wspaniałe usta. Błądził jękami po pięknym ciele
-Teraz kochany- szepnął i przygryzł płatek jego ucha. Fala orgazmu była ogromna. Wstrząsnęła nim z siłą huraganu. Spojrzał na ukochanego. Wyglądał podobnie. Nie wysuwając się z niego zmienił pozycję i miał Ste na piersi. Ich przyspieszone oddechy zdawały się gonić się na wzajem a pot z ich ciał zlewał się w jedno.  Chłopak podniósł wzrok i uśmiechnął się do niego rozmarzony. Brandon tylko objął go mocniej i okrył zapomnianym wcześniej kocem. Dochodził powoli do siebie.
-Dziękuję- po jakimś czasie usłyszał cichy szept ukochanego
-Skarbie to ja ci dziękuję- pocałował jego wciąż trochę spocone włosy- nie pragnąłem niczego bardziej.
-To był mój pierwszy raz- było już za późno na rumienienie się ale nie mógł się powstrzymać
-Wiem-ale mężczyzna uśmiechnął się. Wiedział jak bardzo jego ukochany jest niewinny ale zawsze dobrze się upewnić- jesteś mój kochany tylko mój- szepnął wiedząc że Ste już go nie słyszy. Chłopiec usnął zmęczony i zadowolony.
On również odpłynął w objęcia Morfeusza szczęśliwy i spełniony jak nigdy w życiu. Dostał to czego chciał i już nigdy nawet na krok nie opuści ukochanego. Sprawi że i on w końcu go pokocha.



#################################################################################
Ostatnio mało coś tu komentarzy:(  Poproszę o 10 i gdy będą wstawię nową notkę

11 komentarzy:

  1. Niech mnie licho jak rozumiem któregoś z tych facetów. Ste oddaje się komuś, kogo właściwie nie kocha, jedynie pożąda, a nawet chwilami się boi. Brandon najwyraźniej jest dla niego zastępstwem za Matta.
    Brandon tymczasem wziął go sobie na własność jak jakąś lalkę. Ciekawe co by było jakby zjawił się ktoś inny i zaczął starać się o Ste.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    rozdział świetny, Ste postanowił zrobić en krok..., ale czy to dobre.. Ste nie kocha Brandona tylko pożąda....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie...
    Nieziemsko...

    Ach...
    Nie mogę się nawet wysłowić jakie to było piękne

    OdpowiedzUsuń
  4. To było cudne..
    Nawet nie wiesz ile czekałam, żeby Ste stracił w końcu swoją niewinność
    Boskie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne. Chociaż jak Ste bolało, miałam ochotę udusić Bardona. Nikt nie ma prawa krzywdzić mojego aniołka, nawet w czasie seksu

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreście doszło do tego momentu i spędzili razem upojną noc.Brandon jest bardzo szczęśliwy że do tego doszło ale wie że ten go nie kocha.Ale Steven nie powinnien się znów się tak zgadzać tylko dlatego że go pożąda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział naprawdę mnie zaskoczył. Cieszę się, że Ste zaczyna znowu żyć, ale żeby od razu uprawiać seks? Czy to aby nie za szybko? Nie chcę, żeby potem tego żałował. Dopiero co nie był pewien, czego chce, a teraz budzi się i prosi o seks. To jednak trochę dziwne.
    Ale z drugiej strony cieszę się, że to się stało.
    Wiesz, mam nadzieję, że nie zmierzasz już do końca opowiadania. Chciałabym poczytać o tym, jak Brandon i Ste żyją ze sobą. Mogłabyś opisać trochę codziennej nudy. Oczywiście, nie teraz, ale w przyszłości, kiedy będą ze sobą dość długo. No i liczę na to, że pojawi się troszkę komplikacji. Nie jakichś poważnych, ale takich dla dodania odrobiny pikanterii. Wiesz, o co mi chodzi?
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  8. hmmmm...
    Mam nadzieję że Brandon skoro dostał to co chciał to nie zostawi teraz aniołka na lodzie.
    W tym momencie mamy puchato ale coś czuję że niedługo coś zamieszasz. :D
    Czekam z niecierpliwością.
    Yafumi

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli Brandon jako tako się hamował.. mhm może będą z niego ludzie, ale jeśli będzie zbyt zaborczy i go skrzywdzi to własnoręcznie go udusze.
    Na razie cieszę się, żę Ste jest szczęśliwy. mam nadzieję że tak zostanie;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Scena genialna. Chociaż wydaje mi się, że Brandon potrafi być w jakiś sposób dobry.
    Nie on musi być dla chłopca dobry i już!

    OdpowiedzUsuń
  11. Aww! Tak! No i tak ma być :DD w końcu hehe :'D
    Fajnie, że Bran ewidentnie mocno się zmienił ^^
    Tak się super czyta że *.* i na serio na tą scenkę to już tak od kilku rozdziałów się nastawiałam xD

    ~MangleTheGirl ;3

    OdpowiedzUsuń