Brandon nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.
Jego śliczny Aniołek spał wtulony w niego spokojnie i słodko. Wczorajsza noc była najwspanialsza w jego życiu.
Tyle sexu i doświadczenia a nic nie mogło się z tym równać. Nie z jego chłopcem. Teraz był jego własnością jeszcze bardziej. Miał tylko nadzieje że Ste to rozumie. Przecież nie może wyrządzić mu krzywdy. Na to nie może sobie pozwolić bo jeden błąd i straci go na zawsze. Z tego zdawał sobie doskonale sprawę i za wszelką cenę nie może do tego dopuścić. Nie zniósłby myśli że ktokolwiek inny go dotknie. Wywoła jęk, uśmiech, drżenie.
Zamarł gdy poczuł że ukochany zaczyna się budzić. Wziął głęboki oddech błagając wszelkie siły na niebie i ziemi by tego nie spieprzył.
-Jak się czujesz?- Zapytał gdy piękne błękitne oczy napotkały jego. Ste mu ufał z nieznanych powodów a on nie chciał go zawieść
-Dobrze- uśmiechnął się i uniósł po czym pocałował go delikatnie wciąż się rumieniąc-Dziękuję ci... za wczoraj i za wszystko- mężczyzna wzruszony wziął go za rękę i nie spuszczając wzroku z jego twarzy ucałował każdy palec
-Nie chcę byś tego żałował...
-Na pewno nie- Ste westchnął- Brandon... nie wiem jak teraz będzie co do ciebie czuję... jedyna co wiem to potrzebuję cię....- mężczyzna nakrył jego słodkie usteczka swoimi wargami
-Cokolwiek i jak tylko zechcesz- szepnął mu do ucha- kocham cię i może kiedyś i ty...- nie dokończył.To było jeszcze za wcześnie ale zdobędzie go w całości nie zadowoli się połową
-Dziękuję- jeszcze jeden uśmiech i Ste nagle się skrzywił- Jednak boli- szepnął
-Idź do wanny to na pewno pomoże- pomógł mu wstać- zrobię śniadanie
-Nie mam nic- chłopak zmieszał się- ale możemy wyjść... jeśli chcesz
-Z przyjemnością - ale Brandon'owi wcale się to nie podobało wolał zostać z ukochanym sam na sam być może już na zawsze.
Ste dopiero w wannie w pełni zdał sobie sprawę z wczorajszej nocy. I nie skłamał kochankowi. Nie żałował. To wszystko być może działo się za szybko i nie w tej kolejności jaką by sobie wymarzył ale z jakiegoś powodu tak było lepiej.
Owszem lubił Brandona mimo tego że się czasem bał było mu z nim dobrze. A miłość... teraz nie jest to ważne. Kiedyś będzie gotowy i kiedyś zdecyduje teraz chce żyć chwilą, na tyle ile to będzie możliwe. Bo mężczyzna był bardzo zaborczy, za bardzo ale może to wszystko ułoży się normalnie i w końcu zazna spokoju i szczęścia.
Brandon szedł obok ślicznego chłopca i był dumny, szczęśliwy... tylko że widział niektóre spojrzenia. Kilka razy bliski zabrania ukochanego do domu. Nie mógł znieść tego że ktoś mógłby tak sobie go uwieść. Potrzebował kontaktu z chłopcem. Czasem że to jest jedyna rzecz trzymająca go przy zdrowych zmysłach.
Ste spojrzał z ukosa na towarzysza i przez chwilę tylko się uśmiechał. Znał tą minę, jeszcze jakiś czas temu wydawała mu się straszna. Patrzył na ludzi jakby chciał ich wszystkich zabić za to że na niego spojrzą. To wciąż jeszcze mu się nie podobało ale teraz przyjmował to ze spokojem przynajmniej trochę.
Zmniejszył dystans między nimi i wziął mężczyznę za rękę. Ten przystanął zaskoczony
-Jestem tu z tobą- uśmiechnął się do niego- ale masz się zachowywać
-Co tylko zechcesz kochany- szepnął Brandon i przyszło mu do głowy że chłopiec chce go zabić. Był taki słodki. Po wczorajszej nocy nie ubyło mu nic z niewinności i kochał go coraz bardziej.
-Przepraszam- ocknął się na dźwięk nieznanego głosu i zobaczył że Ste leży na ziemi a nad nim pochyla się jakiś chłopak- Nie patrzyłam gdzie...- nie dokończył bo Brandon odepchnął go wściekły
-To lepiej patrz jak łazisz- warknął i odwrócił się do ukochanego- Wszystko dobrze?- Pomógł mu wstać
-Tak- otrzepał brudne spodnie- przeproś
-Że co?!- Niemal krzyknął
-Przecież to był wypadek- Ste postanowił nie ustąpić. Jeśli ma być z Brandonem to na jego warunkach
-Skarbie...-zaczął raz jeszcze zbity z tropu mężczyzna.. Tylko jego Aniołek potrafił mu się postawić
-No to cześć- i zaczął powoli odchodzić. Brandon warknął i odwrócił się do wciąż stojącego tam chłopaka
-Nie twoja wina- wzruszył ramionami bo przecież nie będzie nikogo przepraszał bez potrzeby i jak mu nie zależy i pobiegł by zrównać kroku z ukochanym
-Ste.... kochanie....- stanął przed nim
-Pamiętaj to na moich warunkach i nie chcę się ciebie bać nie za takie coś- był poważny a to nie wróżyło nic dobrego
-Wiem i przepraszam po prostu przy tobie tracę zmysły...
-Chodźmy jestem głodny- westchnął chłopiec- ale pilnuj się
-Nie pozwolę na to żebym cię stracił- ale kamień spadł mu z serca. Od teraz będzie się pilnować. Przecież musi. I nagle zaczął wierzyć że może im się udać nie tylko na jego zasadach. Musi tylko być cierpliwy. A zasłuży na ten piękny uśmiech ukochanego chłopca.
Ste był z siebie bardzo zadowolony. I on pomyślał że wszystko się ułoży. Oboje potrzebują tylko czasu.
Ha!!!
OdpowiedzUsuńPierwsza!!
Rozdział fajny
Cieszę się że Ste w końcu znalazł szczęście:)
i to że postawił warunki pokazuje że nie jest już takim bezmyślnym chłopcem:)
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo dobry, Ste zaznał szczęścia, więc może uda się mu z Brandonem, i bardzo cieszy mnie fakt, że walczy o to, ze będą razem, ale na jego warunkach... Brandon musi się bardzo pilnować...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Steven ustalił pewne zasady i dobrze zrobił może dzięki temu ta zazdrość Brandona się uspokoi.Ale też widać że w pewnym sensie jemu zalęży już na Brandonie.On też stara się utrzymać swoje nerwy na wodzy.
OdpowiedzUsuńSte bardzo mi się podobał w tym rozdziale. Brandon także. Zachowywał się naprawdę super, no, pomijając tą jedną wpadkę, ale szybko się ogarnął i Ste był zadowolony, więc myślę, że można uznać, że wszystko było jak trzeba.
OdpowiedzUsuńTrochę się bałam, że kiedy Ste zda sobie sprawę, na co się zdecydował, to będzie żałował, więc cieszę się, że nadal był szczęśliwy z powodu tego, co się stało.
I naprawdę mam nadzieję, że Brandon tego nie zniszczy. Ste mu zaufał, a mam wrażenie, że z tym naszym aniołkiem jest jak ze zwierzakiem, jeśli je oswoisz-zdobędziesz zaufanie, to jesteś za niego odpowiedzialny. Ale liczę też na to, że Brandon z tą odpowiedzialnością nie przesadzi. Porównałam wcześniej Ste do zwierzątka, ale taj naprawdę nim nie jest i nie można trzymać go na smyczy i nikomu nie pozwalać go "pogłaskać". Mam nadzieję, że Brandon to zrozumie.
Weny życzę i do następnego.
Seya.;)
Hue hue aniołek ułoży Brandona na porządne chłopca ><
OdpowiedzUsuńJakie to dziwne co nie?
A jednak tak prawdziwe.