wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 29(11)

Ani Ste ani tym bardziej Brandon nie zauważyli że minęło już 4 miesiące odkąd są razem.
Mężczyzna znów się do niego przeniósł i pracował nad sobą. Nie pił i nie brał. Powoli przestał też palić. Czego nie mógł się pozbyć to chorobliwa zazdrość.
A gdy tydzień wcześniej Ste powiedział mu o nowej pracy niemal zwariował z niepokoju ale ukochany bacznie mu się przyglądał i nie zrobił nic by go powstrzymać. Jedyne co udało mu się wyegzekwować to że będzie go odprowadzał i odbierał. Czego Ste nie był świadom to tego, że Brandon całe 6 godzin czeka przed biurem i patrzy w okno przez które miał na niego doskonały widok. Tak dla pewności.

-Wiedziałem- mężczyzna usłyszał za sobą dobrze mu znany ukochany głos teraz brzmiący jakby z głębokim zawodem. Brandon odwrócił się. Miał racje Ste miał smutną minę
-Kochanie- niemal jęknął- to nie...
-Wiem że mnie obserwujesz... a ja nie wiem po co...- usiadł na ławce
-Boję się...- zaczął Brandon siadając obok
-Ty mi nie ufasz- westchnął- Nie wiesz że cię kocham?- Zadając to pytanie patrzył mu w oczy tym smutnym zbitym z tropu wzrokiem
-Skarbie- już stracił nadzieje że kiedyś to usłyszy. Mimo starań miał czasem wrażenie że ukochany patrzy na niego ze starym strachem. Wziął go w ramiona- nie maiłem... przepraszam- zaczął obcałowywać jego słodką twarz. Nareszcie.
-Myślałem że wiesz- Ste spuścił w końcu wzrok i odsunął się od niego
-Jestem idiotom- Brandon klęczał teraz przed nim- tak bardzo chciałem byś mnie kochał.... i nie zauważyłem
-Mogłem ci powiedzieć... pokazać... - teraz to chłopiec był zażenowany- od początku, znaczy od tamtej nocy zacząłem się do ciebie przekonywać. A ty byłeś... jesteś taki cierpliwy. Taki dobry dla mnie. Przyznaję trochę się temu opierałem ale w końcu już dłużej nie mogę....
-Chodźmy do dom- mężczyzna nagle zapragnął być z nim sam na sam. No i tłum gapi wcale w niczym nie pomagał
-Jeszcze prac...- ale silne usta zamknęły jego w szalonym namiętnym pocałunku i został uniesiony w równie bezpiecznych ramionach
-Mamy ważniejsze rzeczy na głowie kochany- szepnął mu do ucha
-Idziemy- Ste nie lubił swojej nowej pracy no i mężczyzna miał rację. Mają ważniejsze sprawy. Nie oglądając się za siebie. Na prawdę kochał Brandona. Może nawet bardziej niż kiedyś kochał Matt'a. W każdym razie inaczej. Ten związek był jakby prawdziwszy. Kłócili się, obrażali na siebie i godzili. No i mieszkali razem a to dużo deje. Nie mieli tylko szczęśliwych dni ale to było prawdziwe.

-Dziękuję ci- Brandon gdy tylko znaleźli się w domu zaczął całować go namiętniej. Dotykać bardziej.
-Zaczekaj- Ste wyrwał mu się delikatnie
-Kochanie chodź do mnie- wyciągnął do ukochanego ręce
-Nie to ty chodź do mnie- roześmiał się i ściągnął sweter, rzucił go na podłogę  po czym pobiegł w stronę łazienki
-Ty mały....- zaczął rozbawiony mężczyzna i ruszył za nim.
Gdy dotarł do łazienki Ste był już w niemal pustej wannie i pozwalał by niemal gorąca woda lała mu się po plecach i brzuchu. Wyglądał wspaniale a penis mężczyzny drżał z podniecenia i niecierpliwości.
-To mam zacząć sam?- Chłopak popatrzył na niego niewinnym, proszącym wzrokiem
-Poczekaj jeszcze skarbie- mężczyzna przypomniał sobie o szampanie który czekał na specjalną okazję. A co było lepsze jak otrzymana miłość ukochanego?
-Brandon!- Ste był zaskoczony. Wcześniej kochanek nigdy się tak nie zachowywał. Wprost rzucał się na niego.

Mężczyzna wrócił jednak po kilku minutach całkiem nagi z chłodnym szampanem i kieliszkami
-W końcu mamy co świętować- uśmiechnął się i wszedł do wanny. W końcu mając ukochanego obok.
-Tak masz rację- Ste pocałował go- Nie myślałem że kogoś jeszcze pokocham
-Ci... teraz wszystko jest już dobrze- całował go po szyi
-Jest nawet lepiej- przytulił się do ukochanego- na prawdę cię kocham. Nie wiem jak się to stało ale tak jest i proszę tylko żebyś nigdy mnie nie skrzywdził....
-Prędzej sam sobie coś zrobię obiecuję- odwrócił go twarzą do siebie- i na prawdę będę się starał cię nie kontrolować... znaczy....
-Zamknij się w końcu i kochaj ze mną- usiadł mu na kolanach i jedną rękę wsunął między ich ciała
-Z największą przyjemnością- i zaczął znów go całować. Był coraz bardziej podniecony. Coraz bardziej chętny. Miłość jego Aniołka była oszałamiająca i teraz chciał go jeszcze bardziej. Ste również był niecierpliwy.
Uniósł się nagle i nabił na ogromną męskość.
-Powoli kochany-szepnął ale gdy znalazł się w wciąż jeszcze ciasnym i gorącym wnętrzu stracił kontrolę nad swoim umysłem i ciałem. Nie uda im się utrzymać tego stanu długo.
Pocałunki. Jęki i coraz szybsze ruchy obu ciał. Kilka minut później było już po wszystkim. A oni siedzieli przytuleni do siebie w ciepłej wodzie.
-Kocham cię- Brandon nigdy nie był tak szczęśliwy aż do chwili jak usłyszał od chłopca że on też go kocha sennym głosem i uśmiechnął się tylko. Ste zwykle zasypał zaraz po. Ale nie przeszkadzało mu to. Bo zawsze spał wtulony w niego tak mocno jakby bał się że gdy się poruszy mężczyzna zniknie.
Nie pozostało mu nic innego jak tylko zrelaksować się i poczekać aż śliczne błękitne oczka znów spojrzą w jego ciemne oczy i tym razem był pewny że nie pomyli ujrzanych w nich emocji.

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;) Muszę przyznać, że całkiem zgrabnie napisany. Jedynym problemem są krótkie opisy i wszędobylskie literówki... To psuje cały efekt. Postaraj się sprawdzać je w wordzie, to nie zajmuje dużo czasu.
    Wyłapałam też jedno niedokończenie zdania, ale nie chce mi się szukać gdzie to było...
    Ste się zmienia... Brandon też... Odrobinę szkoda, no ale cóż... Ważne, że są razem.
    Proszę o powiadamianie TYLKO o rozdziałach na Uczniu Miłości, gdyż nie mam czasu, aby czytać kilka na raz. Może innym zajmę się, gdy to zostanie zakończone.
    Pozdrawiam
    Natea ;*
    gemmafurore.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że te w końcu powiedział to Brandonowi:)
    w końcu zaznają szczęścia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Steven wreście wyznał Brandonowi miłość ten jest bardzo szczęśliwy.Ale dalej jest zazdrosny że aż spęzał cale dnie pod jego pracą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ste kocha Brandona! Ste kocha Brandona!
    Cieszę się ogromnie!
    A teraz trochę poważniej. Kto by pomyślał, że po 4 miesiącach związku, Brandon nadal będzie tak zazdrosny, żeby kontrolować życie Ste. To dobrze, że on się wreszcie zorientował, przynajmniej będzie mógł zapobiegać takim zachowaniom tego kretyna, który powinien lepiej wykorzystywać swój mózg.
    Mam nadzieję, że teraz, kiedy Ste powiedział mu, że go kocha, trochę się opanuje. Bo spójrzmy prawdzie w oczy. Ste jest zbyt niewinny i zbyt uczciwy, by oddać się komuś innemu.
    Zakończenie rozdziału było bardzo satysfakcjonujące. Więcej takich scen proszę. Podoba mi się, że Brandon przede wszystkim dba o potrzeby Ste.
    Pozdrawiam,
    Seya.
    Ps. Zapraszam do siebie na quiz.;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział świetny, Ste wyznał swoje uczucia Brandanowi... a Brandon zazdrosny, czeka na niego pod pracą... ale jak widać Brandon się bardzo stara zmienić, i ta końcówka z szampanem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Został zazdrosny dupkiem, ale skoro dał małemu szczęście to się na ich związek zgadzam.
    Obowiązkowy seks w wannie był, więc mi się rozdział podobał ><

    OdpowiedzUsuń