poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 19(1)

W miarę jak Ste zbliżał się do ulicy którą opuścił rok temu po śmierci ukochanego mężczyzny tym bardziej miał wrażenie że tutaj czas całkiem się zatrzymał. Właściwie gdyby nie to że widział jak ładnie rośnie Luke to dla niego minęłoby tylko kilka dni.
Wciąż jeszcze musiał używać kuli bo nogi nie powróciły do wcześniejszego stanu i może już nigdy nie powrócą. Jeszcze do tej pory śnił mu się tamten wypadek i tak na prawdę nie chciał wychodzić z bardzo wygodnego stanu żałoby ale gdzieś tam w jego umyśle narodziła się myśl, że Matt nie chciałby żeby spędził resztę życia zamknięty w pokoju tak jak upłynęło mu 4 pierwsze miesiące po wyjeździe.
Długo też zastanawiał się nad powrotem. Równie dobrze mógł przecież zostać polubił tamtą okolice. Tylko że tu coś go ciągnęło.

Był wdzięczny Amy i jej narzeczonemu Kevin'owi za to że doprowadzili mieszkanie do porządku i wymówili je lokatorom jeszcze przed jego przyjazdem. Nie miał na to siły. Jeszcze jedna rzecz zmieniła się tego roku. Greg w końcu poznał dziewczynę swoich marzeń i za namową Ste postanowił zostać jeszcze jakiś czas a później sprowadzić ją do nich. Żeby poznała wszystkich i chłopak był niemal pewny że przyjaciel chcę się oświadczyć. To miało swoje dobre strony i na prawdę cieszył się szczęściem Greg'a co nie znaczy że miał siłę to wszystko oglądać.
Ciągle bardzo tęsknił i to uczucie prawdopodobnie już nigdy go nie opuści. Na szczęście bolało znacznie mniej.

Stanął w końcu przed swoim starym mieszkaniem. Przyjaciółka przysięgała mu niemal że doprowadzili wszystko do poprzedniego stanu ale z lekkim uśmiechem na twarzy bardzo w to powątpiewał. Nikt nie byłby w stanie odtworzyć systemu chaosu wprowadzonego przez Greg'a on sam mimo że mieszkał z nim od kilku lat się w tym gubił. Nie mniej jednak dobrze było wrócić  do siebie. Z jakiegoś powodu tutaj czuł się znacznie lepiej niż tam. Może dlatego że wciąż czuł obecność Matt'a nie tylko w miasteczku ale przede wszystkim tu obok mieszkania. Jakby miał się tu nagle pojawić i swoim zwyczajem porwać go w ramiona.
Samotna łza spłynęła mu po policzku i w końcu przekręcił klucz w zamku.

Brandon obudził się gdy jakiś dzieciak rzucił w jego stronę butelką. Nienawidził spać na ławce w parku ale nie miał innego wyjścia.
Wszystkie katastrofy w jego życiu zaczęły się zaraz po tym jak jego aniołek zniknął z miasta. Najpierw jakiś jego uczeń oskarżył go o molestowanie przez co stracił pracę. Po czym nie mógł już przestać pić i przez jakiś czas też ciągle chodził naćpany. Stracił również w końcu najlepszego przyjaciela który ciągle starał mu się mimo wszystko pomóc ale zarówno on jak i jego siostra wyprowadzili się z miasta. I nie miał im tego za złe. Gdyby mógł sam by to zrobił. Nie miał jednak ani pieniędzy ani motywacji. Wciąż czekał na swojego ślicznego chłopca. Wiedział że któregoś dnie znów się pojawi a on musi tu być żeby już nikt nigdy go nie dotknął. Jeszcze jednego rywala by nie zniósł. Ste w końcu będzie jego.
Gdy zniknął przez miesiąc może dwa śledził jego przyjaciółkę i starał się na wszystkie sposoby zdobyć wiedzę o tym gdzie jest. Nic to jednak nie dało.
Na ulicy mieszkał od 4 miesięcy. Teraz wiedział że jest na dnie ale nie to było najważniejsze. Nigdy nie wyglądał tak okropnie. Miał na sobie poszarpane brudne ubranie. Sam śmierdział i zaczął już wątpić że kiedyś dokładnie się umyje. Zresztą przecież nie miał gdzie. Wiedział też że robi się głodny ale na to pomagała wódka. Niestety żeby ją zdobyć musiał się w końcu stąd ruszyć.
Wstał i poczuł że każdy mięsień i każda kość boli go niemiłosiernie. Mimo wszystko ruszył walnym krokiem w stronę miasta. Pod dom Ste. Tylko to jeszcze trzymało go przy zdrowych zmysłach. To i sny piękne wizje w których miał chłopca obok i w których aniołek ma wszystko na co chłopiec zasługuje. To jednak nigdy już się nie zdarzy. Nie w takim stanie.

Mężczyzna zdziwił się bardzo gdy zobaczył że drzwi mieszkania są otwarte. Owszem wiedział o lokatorach tak sam jak wiedział że już ich nie ma. Więc może ktoś się tam włamał. Sam przez dwa pierwsze tygodnie gdy nikogo tu jeszcze nie było spędzał tam każdą wolną chwilę.
Już miał wejść do środka gdy w drzwiach pojawił się śliczny blondynek. Ten rok przez który się nie widzieli wcale go nie zmienił. Brandon zobaczył jednak że piękne błękitne oczy są teraz jakby ciemniejsze i chłopiec opiera się na drewnianej lasce. Mimo wszystko jak i za pierwszym razem zaparło mu dech w piersiach a jego członek drgnął. Ste powrócił i widocznie był sam.
Gdyby był taki jak wcześniej od razu podszedłby do ukochanego  i  wziął w ramiona. To jednak nie było możliwe. Na razie mógł tylko patrzeć.
I nie zobaczył że chłopiec zbliża się powoli do niego. Nie poznał go. Czemu wcale się nie dziwił. On sam się nie poznawał dlatego też przestał przyglądać się własnemu odbiciu
-Proszę pana- ten piękny cichy głos. Który nawet po roku dźwięczał mu w uszach. A teraz słyszał go na prawdę. Pochylił głowę
-Tak?- Wychrypiał
-Może mi pan pomóc?- Zapytał. Brandon zdał sobie sprawę że Ste się nie boi. A przecież mógł trafić na każdego innego menela. Oczywiście do tego on sam by nie dopuścił ale tego ukochany nie wiedział.
-Jesteś pewny?- Zapytał teraz już pewniejszym głosem
-Tak.. ja zapłacę- zarumienił się lekko i spuścił wzrok
-Jeśli dasz mi coś do jedzenia zrobię co zechcesz... a jeśli to nie duży problem nie kąpałem się od jakiegoś czasu...- mężczyzna zdał sobie sprawę z tego że był na czyjejś łasce. I to na łasce swojego ślicznego aniołka. Życie było przewrotne
-Dobrze- uśmiechnął się do niego i zaczął iść w stronę mieszkania. Brandon podszedł za nim.

Okazało się że Ste ma problemy z przesuwaniem mebli w swojej sypialni. Sam nie mówił niemal nic a mężczyzna nie pytał. Wykonywał tylko polecenia raz po raz zerkając na chłopca. Czy to możliwe że stał się jeszcze piękniejszy. Tak mu się właśnie wydawało.
Po 40 minutach skończył. I stał na środku sypialni czekając
-Tam jest łazienka- wskazał drzwi na korytarzu- a ja zrobię panu coś do jedzenia... zapiekanka może być?- Jeszcze jeden uśmiech.
-To twój dom- powiedział i poszedł w stronę upragnionego pomieszczenia. Musiał ukoić swoją żądze. Za wszelką cenę nie mógł go teraz wystraszyć. Nie było go na to stać.

Wyszedł spod prysznica dopiero grubo ponad godzinę później. Wykąpany czuł się dużo pewniej. Lepiej i jakby młodziej. Stał teraz w drzwiach kuchni i bez słowa niemal bez oddech przyglądał się ukochanemu. Ten stał odwrócony do niego i mimo laski poruszał się bardzo pewnie.
-Wie pan....- głos Ste zamarł gdy zobaczył kto stoi w progu jego własnej kuchni. Czysty i z lekkim uśmiechem- Brandon- jęknął
-Witaj malutki- wszedł do środka i usiadł na krześle- dziękuję ci za to
-Co się stało?- Zapytał podając mu ciepłe jedzenie i kubek mocnej czarnej kawy
-To długa historia- zanim zacznie mówić musi coś zjeść dlatego też na jakiś czas nie zwracał na ukochanego uwagi. Dopiero po jakimś czasie podniósł na niego wzrok- I nie ważna.
-Ale...- zaczął niepewnie po czym westchnął- zostań tu- nie patrzył na mężczyznę
-Słucham?- Brandon nie mógł uwierzyć w to co słyszy
-Rok temu miałem wypadek... i wyszedłem z niego niemal cało... dostałem szansę i chcę... muszę jakoś się odwdzięczyć... dobry uczynek....
-Rozumiem- to było lepsze niż nic. I mężczyzna rozpromienił się- kiedyś powiem ci co się stało- wstał i zabrał brudne naczynia
-Jeśli chcesz...- i chłopiec wstał- przygotuję ci drugi pokój.  Brandon....
-Będę grzeczny- obiecał ale już wiedział że tego nie dotrzyma. Nie gdy jest tak blisko ukochanego. Teraz ma szansę i nie zmarnuje jej już nigdy.  Nagle zachciało mu się pić. Tak bardzo potrzebował alkoholu że aż musiał podeprzeć się o blat żeby nie upaść. Wiedział że będzie ciężko ale aniołek dał mu nadzieje. Uśmiechnął się lekko i poszedł w stronę pokoju. Powinien mu teraz pomóc. Przecież wie że nogi jeszcze nie całkiem mu się zagoiły. Brandon nie lubił być bezsilny a taki był przez ostatnie miesiące tracąc wszystko. Teraz będzie inaczej. Ma chłopca obok i nikt inny już się do niego nie zbliży. Tylko musi działać ostrożnie i inaczej niż ostatnio.

9 komentarzy:

  1. Super notka ,licze na dalszy ciąg
    Ewa :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Ste w końcu wrócił do domu. Trochę się dziwię, że przyjaciele zostawili go tak zupełnie samego w pierwszy dzień.
    Brandon jak widać balował cały rok. Będzie mu bardzo ciężko wyzwolić się od nałogów. Z obsesji na punkcie chłopaka nadal się nie wyleczył, a raczej jakby wzrosła. Zaskoczyła mnie propozycja Ste. Co innego nakarmić gościa, a co innego z nim mieszkać. Tym bardziej, że zna faceta i wie do czego jest zdolny.

    OdpowiedzUsuń
  3. masakra ....
    nie spodziewałam się takiego rozwoju wypadków, mam tylko nadzieję że Brandon doceni tą szansę :(
    fajnie piszesz, prosto, z uczuciem i szybko, lubię to i pozdrawiam
    fankayaoi

    OdpowiedzUsuń
  4. Steven wrócił wreście do domu ale dalej nie może zapomniec o tej tragedi w której zginął Matt.Brandon znów wszystko stracił przez swoją głupote.Ale od razu spotkał Steva i postanowił go zdobyć ale powoli ale jak to będzie się przekonamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział jest cudowny, wraca Ste, i jak widać wciąż tęskni bardzo za Mattem... Och Brandon całkowicie się stoczył.. Ale w końcu spotkał swojego „aniołka”, no i postanowił go zdobyć, ale powoli, no cóż zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce... Mam nadzieję, ze dotrzyma obietnicy bycia grzecznym....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pewna, że komentowałam ten rozdział. Czyżbyś z jakichś powodów skasowała mój komentarz?
    Cóż, mniejsza, skomentuję jeszcze raz.
    Cieszę się, że Ste wrócił i że zaczyna żyć na nowo. Mam nadzieję, że dojdzie do siebie całkowicie i odzyska dawną sprawność.
    Jeśli chodzi o Brandona, to nie wierzę, że on się tak stoczył. Byłam pewna, że zrobi wszystko, by być wartym Ste, a on się całkiem wyniszczył.
    Ste się zmienił. Jego reakcja była bardzo spokojna na pojawienie się Brandona. Jeszcze rok temu zacząłby krzyczeć i kazał mu się wynosić, a teraz proponuje mieszkanie? Przynajmniej to zrozumiałam, kiedy poprosił, by został.
    Ciekawa jestem, co z tego wyniknie, ale obawiam się nieco zachowania Brandona. Tym bardziej, że on jest uzależniony od alkoholu, a Ste miał już jedną przygodę z pijącym partnerem. Nie chcę, by Ste znowu cierpiał. Mam nadzieję, że Brandon weźmie się w garść.
    A teraz dawaj kolejny rozdział, bo mnie ciekawość zżera. Zapowiada się świetny siąg dalszy.
    Pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekhem.
    Całkiem ciekawy ciąg dalszy. Bardziej... poważny, że tak to ujmę. Bardzo dobrze. Cieszy mnie to ;) Lubię historie pełne smutku równie bardzo jak te pełne krwi. A gdy te dwie są połączone... ekstaza :D
    Biedny Ste... Może się mu poprawi. Trzeba w to wierzyć.
    Brandon chce się poprawić? Huhu.... Ciekawe, ciekawe ;) Może się mu uda ;P
    Ale jak wiadomo musi zostać w nim ta... bestia. To jest w nim najlepsze. Za to go uwielbiam ;) Mrrrr :D
    Lecę dalej ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz. Bardzo podobalo mi się gdy był Matt, ale teraz jak czytam to już nie to samo.. Nie chce żeby Ste był z B. Wybacz, ale ja już nie potrafie tego czytać. Przepraszam...

    Miku

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak Brandon to skopie i zrani aniołka jeszcze bardziej to ja go normalnie wykastruje!
    On nie ma prawa go skrzywdzić!
    Ma się nim zając i zaopiekować ><

    OdpowiedzUsuń