Ste obudził się wypoczęty jak nigdy od ponad roku. Przez chwilę nawet uśmiechał się na wspomnienie snu ale wiedział że za kilka krótkich minut będzie musiał wrócić do okropnej rzeczywistości w której nie ma i nigdy już nie będzie Matt'a.
Za to poczuł coś dziwnego. Do jego nosa dochodził łagodny aromat kawy i dopiero po chwili paniki w której rozważał nawet czy nie zwariował przypomniał sobie że nie jest sam w mieszkaniu. Nie dalej jak wczoraj zaproponował pomoc mężczyźnie który przed rokiem przerażał go nachalnością i pewnością że któregoś dnia będę razem. Uśmiechnął się gorzko na te wspomnienia. To wszystko było teraz nie ważne i nawet trochę śmieszne. Ale nie mógł nie pomóc. Jemu się przecież udało. Wyszedł z życiem z wypadku którego miał nie przeżyć wiec skoro on dostał szansę to czemu nie dać jej komuś innemu.
W końcu się podniósł i zaczął ubierać. Nie ma nic innego do roboty więc po śniadaniu może wrócić z powrotem do łóżka albo wejść do wanny na długie godziny.
Brandon bardzo się starał przygotowując śniadanie. Był bardzo wdzięczny swojemu ślicznemu chłopcu i był trochę winny ostatniej nocy. Wiedział że nie powinien był tego robić ale ciałko aniołka było zbyt kuszące. On sam był zbyt kuszący. Musiał się dziś wybrać do parku czy do innych miejsc spotkań dilerów bo jeśli odpowiednio się nie naćpa może się po prostu rzucić na Ste i go brutalnie zgwałcić. Wie że byłby do tego zdolny a takiej krzywdy nie może mu zrobić. To że byłby zdolny nie znaczy że powinien nawet o tym myśleć. Czuł że robi się twardy. Wziął kilka głębokich oddechów i zamknął oczy.
Wiedział że jego ukochany za kilka minut pojawi się w kuchni i nie może mu się tak pokazać. Jeszcze nie. Może rok przerwy w realizacji planu było dobrą rzeczą. Teraz ma nawet lepszy dostęp do niego i może udawać. Może go przekonać że nie jest niebezpieczny i potrzebuje pomocy uporać się ze sobą. To drugie było prawdą ale wątpił by aniołek mógł tu coś poradzić. Nie wiedział nawet czy on sam tego chciał, chociaż może razem z powrotem ukochanego odzyska chęć do życia. Już teraz coś powoli zaczęło się w nim zmieniać. Bardzo bardzo powoli jakby czekał tylko na lekki cień uśmiechu na twarzyczce Ste. Chciał na to zasłużyć.
-Brandon?- Ste wszedł do kuchni i zobaczył mężczyznę stojącego na środku pomieszczenia z zamkniętymi oczami- Stało się coś?- Zapytał zaniepokojony
-Wszystko dobrze- spojrzał na niego- usiądź wrobiłem śniadanie... żeby podziękować....
-Nie ma sprawy- i ten uśmiech takie piękny że Brandon musiał przytrzymać się stołu żeby nie podejść i zacząć go po prostu całować do utraty tchu- po prostu chciałem pomóc. Rok temu było... w każdym razie po prostu nie mogłem patrzeć na to jak przez rok się stoczyłeś
-To był ciężki rok- zgodził się i usiadł przy stole. Ste roześmiał się nagle a mężczyzną przeszedł przyjemny dreszcz- Co cię tak śmieszy?
-Przypomniałem sobie jak się tu włamałeś i zrobiłeś jajecznice- nalał sobie kawę
-Nie był to mój najlepszy pomysł przyznaję- mężczyzna zrobił to samo
-Czemu ja?- Zapytał w końcu chłopak. To zawsze go zastanawiało wiedział że Brandon może mieć każdego
-Jesteś piękny- szepnął - ale to nie tylko o to chodzi. Poznałem cię trochę i wiem że nie chcesz tego słuchać ale wciąż jestem zainteresowany. Ale rozumiem że to za wcześnie- dodał na widok spanikowanej miny chłopca
-Chciałem wiedzieć-uśmiechnął się lekko ale też smutno- Wiesz... muszę iść dziś do szpitala. Wciąż muszę ćwiczyć nogi. Może kiedyś uda mi się znów biegać- spuścił wzrok ale nagle poczuł dużą ciepłą dłoń na swojej małej. Nie poruszył się jednak chociaż walczył ze łzami i drżeniem
-Wszystko będzie dobrze- wstał i podszedł do ukochanego- jeśli chcesz pójdę z tobą
-Proszę- i nagle przytulił się do zaskoczonego mężczyzny. Po kilku minutach gdy upewnił się że podoła zadaniu i on go objął.
Trwali tak dość długo ale dla Brandona zbyt krótko. Gdy chłopak zaczął się odsuwać nie mógł go zatrzymać mimo że bardzo by tego chciał. Widział w oczach Ste łzy i aż przygryzł wargi do krwi by nie zrobić czegoś drastycznego
-Co dokładnie robisz na tych ćwiczeniach?- Zapytał gdy wrócił na miejsce na przeciwko i zabrał się za jedzenie
-Mam masaż, chodzę jest na prawdę różnie... i czasem jeszcze boli- westchnął- ale jest dużo lepiej.
Brandon jednak przestał słuchać po tym jak aniołek wypowiedział słowo masaż. Oczami wyobraźni widział jak chłopiec leży niemal nago pod jakimś nieznanym mu mężczyzną i... nie chciał się w to zagłębiać. Nawet nie powinien ale musi coś zrobić żeby to nigdy się nie powtórzyło.
Mężczyzna widział że Ste bardzo się denerwuje gdy siedzieli w poczekalni. Fizykoterapia bywała upokarzająca i bardzo nieprzyjemna. Mimo że wszyscy tam byli bardzo mili i starali się żeby było mu dobrze. Tu jednak nigdy nie był.
-Czemu się tak denerwujesz?- Zapytał Brandon starając się sam uspokoić
-Zawsze tak mam- popatrzył na niego- na prawdę zaczekasz?
-Nie pozwolę żeby stała ci się krzywda- niemal warknął ale Ste tylko się uśmiechnął
-Cieszę się że tu ze mną jesteś. Twoja nadopiekuńczość jest... miła
-Nie prawda- mężczyzna delikatnie dotknął jego ręki- Ale przywykniesz
-Można do wszystkiego- swoją drugą dłonią przykrył rękę Brandona. Były takie inne. Mężczyzna miał silne opalone duże teraz trochę zniszczone dłonie które wspaniale byłoby czuć na ciele. Tak mógł przyznać że jest napalony chociaż minimalnie. Nie był gotowy na nic wielkiego ale był też człowiekiem. Jego własne ręce małe, delikatne i niemal białe- ale dziękuję. Chyba pomożemy sobie na wzajem- spojrzał mężczyźnie w oczy.
-Dla ciebie zrobię wszystko- Brandon przerwał połączenie bo nie mógł już tego znieść. Musiał go mieć. Kochał go jeszcze bardziej niż wcześnie i nie pozwoli żeby ktokolwiek tym razem sprzątnął mu go sprzed nosa. Przywiąże go do siebie w każdy możliwy sposób.
-Steven Hall- drzwi otworzyły się i wyszedł z nich przystojny ciemnoskóry mężczyzna
-To ja- podniósł się powoli. Nie chciał teraz patrzeć na swojego towarzysza. To mogło się źle skończyć. Brandon zresztą zacisnął rękę na jego dłoni w bolesny sposób
-Jeśli cię tknie- warknął bardzo chcąc go stąd zabrać
-Poradzę sobie- Ste posłał mu jeszcze uspokajający uśmiech. Po czym powoli zaczął się od niego oddalać. Mężczyzna był jednak trochę szybszy i zanim chłopiec zniknął za drzwiami z czekającym czarnuchem przytulił go do siebie zaciskając z żelaznych ramionach i pocałował namiętnie tylko żeby tamten widział że jest jego. I żeby przypomnieć Ste oraz sobie jak na prawdę jest miedzy nimi
-Brandon- jęknął gdy tylko udało mu się chociaż trochę odsunąć- Nie rób tego... proszę- ten przestraszony wzrok. Ale było tam coś jeszcze... może tylko cień nadziei cień uśmiechu. Może w końcu pozwoli sobie pomyśleć o kimś innym niż o zmarłym ukochanym. Wie że nie może ciągle żyć przeszłością ale jeszcze nie jest do końca na to wszystko gotowy.
-Wybacz- szepnął ale wcale nie było mu przykro. Gdyby to od niego zależało robiłby to bez przerwy. Puścił go w końcu- będę tu- warknął
-Wiem- i w końcu zniknął za drzwiami . Chciał to mieć za sobą. Być może Brandon na prawdę trochę się zmienił. Może tym razem powoli na prawdę razem pomagając sobie wyjdą na prostą. Ale on wiedział że na to potrzeba czasu i tego postara się nauczyć mężczyznę.
Nadal nie lubię Brandona. To paskudny psychol, który tylko myśli jak dobrać się do Ste. Pewnie najchętniej zamknąłby go w jakiejś wieży i tam bzykał do utraty tchu. Myśli jedynie o seksie i ćpaniu.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego Ste akurat jemu chce pomóc i tak bardzo mu zaufał, że zgodził się na mieszkanie z nim. Na pewno znalazłby sobie jakiś wdzięczniejszy obiekt.
A więc... Ste to dość głupi dzieciak. Znaczy się... Może i to dobrze, że wybaczył Brandonowi, w końcu dobre uczynki to podstawa, a po wypadku chcemy tym podziękować Bogu za ratunek. Tak więc... No cóż. Jedyne co mi się nie podoba to to, że w nocy śni o seksie z Mattem, a w dzień powoli zaczyna się napalać na Brandona. Ehhhh... Za szybko moim zdaniem. Ale wiadomo - on ma specyficzną osobowość, więc nic zarzucać nie będę. ;)
OdpowiedzUsuńBrandon... To Brandon. Całkiem fajna postać, choć czasem go psujesz. Te miłe gesty... Owszem, muszą być, ale niezbyt licznie. Od czasu do czasu czy coś. Oczywiście w tym opowiadaniu za daleko już to zaszło, ale lepiej by było pokazać go w części 1 jako kogoś bez uczuć (tylko seks, seks i seks), a w drugiej minimalnie okazującego uczucia Ste. I tylko Ste. Wtedy był by bardziej... prawdziwy. No, ale to nie ja jestem autorką, mogę tylko gdybać.
Rozdział całkiem fajny ;)
Weny życzę ;)
PS. Z literówkami chyba już sobie poradziłaś, więc teraz czas na kolejne zadanie: pilnuj dialogów. Czasem brzmią dziwnie ;)
Steven za szybko wybacza ale taki musi chyba być.Brandon za wszelką cene chce go pilnować by nikt mu go nie odebrał pokazał to przy tym męśzczyżniebo zaczął go całować a ten się trochę przestraszył zreszta zobaczymy jak potoczy sie ta historia.
OdpowiedzUsuńWięcej proszę
OdpowiedzUsuńTęskno mi za Matt'em :( Mam nadzieje,że Brandon będzie dobry dla aniołka. Dalej chce mi się płakać,,, Matt był taki idealny dla Ste...
OdpowiedzUsuńBrandon jak coś schrzani to po nim,
Mam nadzieję, że nie masz już zamiaru krzywdzić aniołka;3
Twoja Maru;3
Głupi Brandon. On mnie czasem naprawdę wkurza. Ale cieszę się, że Ste nie zraził sie tak bardzo po tym jego wyskoku. A przynajmniej tak mi się wydaje, zobaczymy, co będzie w kolejnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńAle może od początku.
Chciałabym, żeby Ste przestał się zamęczać śmiercią Matta. I widzę już pewne postępy. Śniadanie z Brandonem było całkiem miłe. To dobrze, że on się stara. I cieszę się, że Ste ufa mu na tyle, by poprosić o pomoc, a raczej wsparcie. To dobrze, że zaczyna się do niego w jakiś sposób przywiązywać.
Było już tak dobrze i oczywiście Brandon musiał wyskoczyć z tym pocałunkiem. Nie chcę, żeby Ste znowu się od niego odsunął. Co za idiota. Czy on myśli, że każdy tylko czyha na cnotę Ste? Przecież to jest niedorzeczne. Świat nie składa się z samych gwałcicieli i erotomanów. Chociaż, patrząc na poczynania Brandona, nie dziwię się, że on tak właśnie myśli.
To trzymanie za ręce było urocze. Więcej takich scen proszę.xd
Mam nadzieję, że szybko wstawisz kolejny rozdział.
Weny życzę,
Seya.
Ps. Kiedy pojawi się jakiś nowy rozdział na Synu pogromcy?
Witam,
OdpowiedzUsuńBrandon za wszelką cenę chce zdobyć Ste, a Ste moim zdaniem za szybko mu wybaczył... chce mu pomóc, ale czy to dobry pomysł...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Jestem w polowie tego rozdzialu i serce mi sie kraja w piersi. Jak moglas! ;c to byla taka piekna milosc! Wiem ze powinnam mowic teraz ze dzieki temu psychowaci Aniolek bedzie szczesliwy .... ale on powinien byc z Mattem! Czuje sie jakbym to ja byla na miejscu Ste i zdradzala Matta ... On nie powinien byc z tym psycholem nooooo ;c ste i matt 4ever <3
OdpowiedzUsuń[*] [*] [*] [*] <3
Razem będą sobie pomagać ;-;
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dadzą radę...
Kurdę to serio przejmujące opowiadanie ><