wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 18

Trzy tygodnie później Ste fizycznie czuł się lepiej. Rany, złamania i otarcia goiły się zaskakująco dobrze ale on sam był w okropnym stanie i prawie się nie odzywał. Patrzył tylko w okno.
Przyjaciele odwiedzali go każdego dnia i starali się ze wszystkich sił polepszyć mu jakoś nastrój nic jednak nie działało.
Brandon przychodził gdy nikogo innego już nie było i zwykle zostawał a całe noce. Wiedział że nawet jego siostra raz czy dwa odwiedziła chłopca. Gdy przy nim siedział nic nie mówił. Często miał wrażenie że Ste nie jest nawet świadomy jego obecności ale on cieszył się że wygląda coraz lepiej. Wciąż jeszcze obwiniał Matt'a za tamten wypadek mimo że policja i wszyscy inni byli pewni, że zawinił tamten kierowca i Brandon wcale nie był zadowolony z tego że nie żyje. Sam chciał wymierzyć sprawiedliwość.
Pił teraz jeszcze więcej i nie przychodził już do pracy ku uciesze uczniów. Gdy był w domu zamykał się u siebie. Chodził naćpany i uprawiał więcej sexu niż kiedykolwiek ale nic nie mogło wymazać z przed jego oczu widoku ukochanego aniołka tego pierwszego dnia w szpitalu. Ten obraz będzie go prześladował do końca życia.

Gerg przyszedł dziś po przyjaciela który mógł w końcu opuścić szpital. Na wózku inwalidzkim ale zawsze. Miał już dość tego miejsca. On i Amy długo rozmawiali co powinni teraz zrobić i miał nadzieje że Ste się zgodzi to przecież dla jego dobra, stracił ukochaną osobę i jakby całkiem chęć do życia. A to musi się zmienić. Nie tu jednak bo wie że wszystko nawet w ich mieszkaniu wszystko będzie mu przypominać Matt'a. No i ludzie tutaj. Będą mu współczuć a Ste jest na to uczulony.
-Wiem że nie chcesz rozmawiać- Greg siedział na łóżku obok mniejszego chłopka- nie winię cię za to i rozumiem, ale... ja i Amy pomyśleliśmy sobie że byłoby dla ciebie dobrze gdybyś wyjechał... nie sam oczywiście. Ja już jestem spakowany i gotowy do drogi. Tylko proszę zgódź się- spojrzał na niego. Wiedział, że przyjaciel go słyszy i maił nadzieje że się zgodzi, albo chociaż że się odezwie. Brakowało mu jego głosu.
-Gdzie?- Szepnął Ste bardzo cicho i spuścił wzrok
-Nad morze... gdzie tylko chcesz braciszku- przytulił go do siebie
-Byłeś na pogrzebie?- Gdy znalazł się w ramionach przyjaciela zesztywniał lekko
-Tak.. wszyscy byliśmy. Piękna ceremonia. Ste proszę... ja rozumiem że to wszystko boli  i dlatego powinieneś wyjechać. Chociaż na jakiś czas.
-Dobrze- znów zwrócił twarz do okna- Nad morze
-Więc wyruszymy jutro. Wszystko już załatwiłem nawet specjalny samochód i domek specjalnie przygotowany do wózków...
-Więc to zasadzka- lekki bardzo lekki cień uśmiechu i Greg był pewny że w końcu Ste się poprawi i być może nawet wróci do tego jaki był wcześniej. Potrzebuje tylko czasu.
-Po prostu myślę że tak będzie lepiej- w końcu wstał i zabrał się do pomocy. Musiał w końcu ubrać Ste i wyprowadzić go z tego miejsca. Samochód już czekał.

Godzinę później byli już gotowi. Amy przyszła razem z synkiem żeby ich pożegnać. Miała łzy w oczach ale wiedziała że podjęli słuszną decyzję.
-Tylko macie do mnie codziennie dzwonić- zagroziła. Ste bawił się z Lucke i zdawał się jej nie słyszeć
-Oczywiście że będziemy- Greg obejmował ją teraz- ale oczekujemy was również... nawet tego jak mu tam...
-Przyjedziemy. Opiekuj się nim- szepnęła mu do ucha
-Zawsze- oboje spojrzeli na przyjaciela. Martwili się tak samo- Jedziemy- Greg musiał w końcu coś postanowić inaczej stali by tak przez wiele wiele godzin. Zdał sobie nagle sprawy ze nigdy się ze sobą nie żegnali. Nawet po tym jak Amy oświadczyła mu że jest w ciąży i że zamierza zatrzymać dziecko. Wtedy rozmawiali ze sobą przez całą noc obgadując wszystkie możliwe scenariusze a i tak wyszło inaczej. Pamiętał też jak Ste bał się im powiedzieć że jest gejem i ma chłopaka. Uśmiechnął się jednak na te wspomnienia i ucałował synka który podszedł do niego i domagał się podniesienia na ręce
-Trzymaj się maluchu- dmuchnął mu do uszka co wywołało chichot
-Tymam- odpowiedział Luke gdy oddawał go przyjaciółce. On sam stanął za wózkiem przyjaciela i popchnął go w stronę samochodu
-Przyjedźcie- sam wszedł do auta i zapalił silnik.
Ste przez cały czas się nie odzywał ale gdy odjeżdżali miał łzy w oczach. Żegnał się przecież z dotychczasowym życiem. Bał się poprosić o zawiezienie na cmentarz. Nie był na to gotowy. Może już nigdy nie będzie.
-W porządku?- Zapytał Greg
-Tak- szepnął ale nie patrzył już w okno- Myślisz że to kiedyś przestanie boleć?
-Na pewno- spojrzał na niego i posłał krzepiący uśmiech- ale daj sobie czas. Każdy dochodzi do siebie inaczej
-Wiem- popatrzył mu w oczy- dziękuje
-Dla ciebie wszystko mały- włączył cicho radio- tylko pamiętaj na wszystko jest pora
-Tak- zgodził się i zamknął oczy. Sen przyszedł zaskakująco szybko i śnił mu się Matt który tym razem się do niego uśmiechał i szeptał ciche słowa otuchy. Jeszcze długo się z tym nie pogodzi ale któregoś dnia stanie w końcu na nogi fizycznie i psychicznie.

Brandon dawno nie był tak wściekły. Gdy przyszedł do szpitala i dowiedział się że Ste został  wypisany wybiegł stamtąd nie oglądając się za nikim.
Ale nie to wprawiło go we wściekłość. Gdy bębnił w drzwi mieszkania Aniołka i nikt mu nie otwierał już było z nim źle jednak gdy usłyszał od jednego z sąsiadów że chłopcy wyjechali uderzył mężczyznę żeby chociaż trochę się wyładować. Nie pomogło.
Stracił jedyny sens życia i to przez swoją własną nie uwagę.
Skończył być miły. Teraz wszyscy dowiedzą się do czego zdolny jest Brandon Bradley gdy coś idzie po jego myśli. I znajdzie Ste a gdy już to zrobi przywiąże go do siebie na wszelkie możliwe sposoby. Chłopiec w końcu będzie jego a czekanie... tylko wzmogło jego apetyt




                                    Koniec części pierwszej



################################################################################
Kochani liczę na wiele wiele komentarzy:)

10 komentarzy:

  1. Rany! Wiedziałam, że B. to jakiś psychol, ale że aż tak?! mógłby odpuścić;/;/ Przez dwa ostatnie rozdziałby ryczałam jak bóbr ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Steven dobrze zrobił wyjeżdzając może dzięki temu szybciej się po tym pozbiera.Brandon wściekł się pożądnie nie wiadomo do czego będzie zdolny ale na pewno do wielu rzeczy żeby odnaleśc tak jak mówi swojego aniołka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Brandon to jakiś psychiczny jest, i za to go lubię ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałm się w tym opowiadaniu
    Życzę dużo dużo bardzo dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Brandon nic nie mądrzeje, mógłby wiele zdziałać, być oparciem dla Ste, tymczasem burak jeden chleje wódę i ćpa. Nie odrzucało go od seksu, jak jego ukochany leżał w ciężkim stanie w szpitalu? Ale z niego drań!Dlaczego on właściwie tak się czaił w tym szpitalu? Po co się ukrywał przed znajomymi Ste? Może by się z nimi dogadał.
    Mały jest w paskudnym stanie, nie dość że inwalida to jeszcze depresja z powodu Matta. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie.Nie waż się tragicznie zakończyć tego opka. Jak skrzywdzisz Ste to się z tobą policzę.:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj :-)
    Trafiłam na Twój blog dopiero dzisiaj i przeczytałam wszystko z zapartym tchem. Ej no, Brandon to jakiś psychol, noo... Współczuję Ste... Matt nie żyje, a za nim samym podąża krok w krok ten... Coż, wybacz określenie, zdrowo je*nięty nauczyciel... Jakim cudem on w ogóle jest pedagogiem?! Takiemu to od razu dać zakaz wykonywania zawodu. Co dalej się stanie ze Ste? Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam ;*
    Salome.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    biedny Ste, bardzo przeżywa stratę Matt'a, dobry pomysł z tym wyjazdem, zmiana otoczenia pomoże mu w jakiś sposób ukoić ten ból, po stracie ukochanej osoby... Brandon, Brandon... cały ból topi w alkoholu, narkotykach i sexie i nic mu nie pomaga, t5ak a teraz się dowiedział, że jego „aniołek” wyjechał, boję się pomyśleć co on wymyśli....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. NIE WIERZĘ, ŻE TO ZROBIŁAŚ!!!
    Komentuję trzy ostatnie rozdziały, więc wracam do śmierci Matta. I naprawdę nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś. Ja pierdziele, miałam łzy w oczach, kiedy to czytałam. Przecież Ste się prawie załamał. Jak mi go teraz szkoda. Jeszcze sobie wymyśli, że to jego wina, bo to on wymyślił tą wycieczkę. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Cieszę się, że ma przy sobie przyjaciół. I całkowicie go rozumiem. Na jego miejscu też nie wiem, czy dałabym radę iść na cmentarz. Myślę, że gdybym zobaczyła grób, doatrłoby do mnie, że ta osoba naprawdę nie żyje. Wydaje mi się, że w Ste jest jeszcze mała nadzieja, że Matt jednak nie odszedł i niedługo się z nim zobaczy. Pójście na cmentarz i zobaczenie grobu byłoby niezaprzeczalnym dowodem na jego śmierć.
    No i Brandon. Ta jego troska. Cieszę się, że teraz także się o niego martwi, a nie tylko pożąda. On zmienił się trochę. Nadal jest gwałtowny i martwią mnie jego nałogi, ale samo to, że wcale nie cieszy go śmierć Matta, choć początkowo tak mu się wydawało, mówi samo za siebie. Widać, że szczęście Ste jest dla niego ważniejsze, niż własne zachcianki. Tylko jego reakcja na wieść o wyjeździe chłopaków była... delikatnie mówiąc nieciekawa. Cóż, z jednej strony go rozumiem, martwi się, ale bić obcego człowieka za podanie informacji? To przesada. Zastanawiam się, czy Brandon pojedzie za nimi. Mogłoby być ciekawie. I mam nadzieję, że Ste dojdzie do siebie. Nie chcę, by wpadł w depresję, czy coś takiego, a jest całkiem blisko takiego stanu. I chcę, żeby całkowicie wyzdrowiał i mógł chodzić.
    Jeszcze raz cię przepraszam, za brak komentarzy. Wiesz, matura to istne piekło, mam już za sobą 4 egzaminy, a przede mną jeszcze 2 egzaminy pisemne i 2 ustne. Czuję się jakby mnie czołg przejechał...
    Dobra nie zanudzam. Jeszcze raz przepraszam.
    Weny życzę,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Więc... Czy wspominałam, że uwielbiam psycholi? Sado-maso jest suupeer <3 Tak Brandon, pokaż im! Krwi! Krwi! Ja chcę krwiii! Fetysz xD
    Moje powyższe słowa będą odzwierciedlone w moim opowiadaniu ;)
    Rozdział, gdyby nie te wszystkie błędy, mogę zaliczyć do naprawdę dobrych. Jestem pod wrażeniem.
    Lecę czytać next ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Organizing these sorts of kitchen numbers throughout the world, there are a variety,
    created by meals for big that necessitate on the
    least a fairly easy mixer or it may be food processor. Additionally, it in many cases can all set cash.
    The next few paragraphs believe what the difficulties
    on citrus seo are undoubtedly as well as lemon or lime liquid and some tips they're just prepared. Such eases learning the food processor or blender snugly and then enables the user for you to have to put out fill in therapy for all blending way.

    Feel free to visit my site :: milkshake Blender stainless steel

    OdpowiedzUsuń