czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 22(4)

Dwie godziny później Brandon był gotowy wyważyć drzwi.
Ste był na terapii stanowczo za długo. Właściwie to zaczęło mu się nie podobać już po kilku minutach a chichocząca nastolatka która opowiadała przyjaciółce jakie masażysta ma sprawne ręce sprawiała że się w nim gotowało. Zastanawiał się czy może uda mu się namówić swojego chłopca na zmianę kliniki. Czułby się dużo lepiej gdyby dotykała go kobieta... właściwie nic by wtedy nie czuł a tak musi się męczyć.
Najgorsze było czekanie. W wyobraźni widział co tamten robi jego aniołkowi ale też to że Ste właśnie tego chce. Zdawał sobie sprawę że to nie dzieje się na prawdę że tamten jest profesjonalistom no i dzielą ich drzwi. Jednak nie mógł się powstrzymać. No i to czekanie czemu był tam dłużej niż powinien. Wcale mu się to nie podobało i już miał zapukać gdy w końcu drzwi się uchyliły a on wrócił na miejsce i zacisnął dłonie na krześle musiał czekać już pocałunek był złym pomysłem. Za wcześnie a jeśli ten jego plan zawiedzie będzie zmuszony podjąć drastyczniejsze kroki co może zakończyć się zrobieniem krzywdy chłopcu a tego przecież nie chciał.

-Nie masz się czym przejmować to się zdarza- zobaczył że tamten kładzie Ste rękę na ramieniu i warknął cicho
-Mimo wszystko- chłopak wyraźnie się zarumienił- to bardzo żenujące a pewnie nie zbyt miłe dla ciebie...
-Jestem wręcz zaszczycony- przerwał mu i teraz ręka powędrowała na jego policzek- ale sam wiesz że po pierwsze nie mogę a po drugie skoro tak cię to żenuje to nie jesteś jeszcze gotowy na myślenie o związku...nawet o chwili zabawy
-Postaram się więc opanować- Ste tym razem spojrzał mężczyźnie w oczy i uśmiechnął się
-Reakcja organizmu żebyś wiedział ile ja tu tego widziałem...ale kto wie może kiedyś zdobędę się na odwagę i nie będzie trzeba robić z tego afery. Ste na prawdę masz prawo układać sobie życie a że twoje ciało reaguje na bliskość to nic takiego. Chociaż....- rozmarzył się. Rob wiedział że chłopiec jest śliczny i z przyjemnością go dotykał. Dobrze się mu z nim rozmawiało był inteligentny i miał wszystkie cechy jakich on sam szukał w partnerze. Mimo wszystko czuł że po pierwsze nie jest gotowy a po drugie nie podobał mu się mężczyzna który bezczelnie pocałował go tuż przed tym jak zniknęli w gabinecie.
-Zrozumiałem- jeszcze jeden uśmiech- ale dziękuję. To do zobaczenia w piątek?
-Za nic w świecie mnie to nie ominie ale idź do lekarza może nie potrzebujesz dwa razy w tygodniu... czasem można przedobrzyć no chyba że bardzo chcesz się ze mną zobaczyć to nie będę stawał na drodze- i on się roześmiał
-Dobrze dobrze- Ste w końcu skończył tą dziwną rozmowę i odwrócił się a Rob już miał zawołać następnego pacjenta gdy zobaczył wyraz twarzy towarzysza chłopca. Ten gość wcale mu się nie podobał, miał jakieś złe przeczucie.
Brandon  każdą sekundą miał tego dość ale co mógł zrobić. Wymiana zdań dotyk ale gdy jego aniołek odwrócił się do niego niemal dosłownie zalała go krew. Wiedział że chłopiec jest dobrze obdarzony no i przecież znał go na tyle że zobaczył jak jego erekcja może nie do końca wyraźna ale tam była i powoli opada. Sam nie wiedział jak udało mu się spokojnie do nich podejść. Właściwie tego nie pamięta.
Nie mniej jednak odsunął Ste na bok i bez ostrzeżenia uderzył tamtego z taką siłą że ten upadł na podłogę a ze złamanego nosa polała się krew
-Brandon!- Krzyknął Ste i złapał go za rękę- Co ty wyprawiasz?- Rozejrzał się po korytarzu. Zrobiło się zamieszanie i był niemal pewny że za kilka chwil pojawi się ochrona
-Odejdź- wyrwał mu się i nawet na niego nie spojrzał. Chłopak kontem oka zobaczył dwóch rosłych mężczyzn w mundurach. Już po nich.
-Jeśli się nie uspokoisz to cię wyrzucę- syknął jeszcze zły i odsunął się. Po czym po prostu oddalił się w stronę wyjścia nie miał ochoty na takie zabawy i prawdę mówiąc bał się tego i nie rozumiał przecież zaczęli się dogadywać.

Brandon już szykował się do kolejnego ciosu gdy ktoś złapał go od tylu i przytrzymał
-Wystarczy kolego- było ich dwóch. Więksi od niego mimo tego był pewny że sobie z nimi poradzi. Rozejrzał się jednak w poszukiwaniu swojego aniołka. Tego jednak nigdzie nie było i to go otrzeźwiło
-Dobra- warknął
-Już jesteś spokojny?- Uścisk nie zelżał
-Ta- został popchnięty w stronę wyjścia ale jeszcze się odwrócił- dotkniesz go znowu a zginiesz- warknął po czym dał się wyprowadzić. Ste gdzieś zniknął a to nigdy nie wróżyło nic dobrego. Prawdopodobnie poszedł do domu i był na niego zły. A dzień tak dobrze się zaczął powoli wkraczał w życie ukochanego a tu musiał napatoczyć się jakiś dupek który tylko czekał na chwilę jego nieuwagi. Ale już sobie na nią nie pozwoli.

-Ste zaczekaj- dogonił go w parku
-Nie- chłopiec nie odwrócił się do niego i szedł dalej
-Ste proszę- ominął go i stał teraz przed nim- wiem że cię tym przestraszyłem ale...
-Ale mnie kochasz!- Przerwał mu- Proszę ty nie wiesz co to jest...- wziął głęboki oddech- przyjąłem cię pod swój dach bo chciałem pomóc... myślałem że się zmieniłeś że cokolwiek to było że się stoczyłeś... nie ważne masz się wynieść do końca tygodnia tyle powinno wystarczyć żebyś coś znalazł albo dogadał się z siostrą nie interesuje mnie to- i już chciał odejść gdy silne ramiona przytrzymały go na miejscu. Brandon swoimi ciemnymi oczami był w stanie wejść w jego duszę ale i mężczyzna czuł podobnie. Przez kilka minut stali tak w milczeniu
-Dobrze wyniosę się- poddał się w końcu- ale ja na prawdę...
-I mógłbym ci nawet uwierzyć... rano- szepnął i spuścił wzrok- wtedy przez jakiś czas... było dobrze- znów na niego spojrzał- ale jesteś niebezpieczny. Boję się ciebie tak jak w zeszłym roku
-Przepraszam.... nie mogę znieść że ktoś inny cię  dotyka...
-Nie jestem twój- znów mu przerwał- chcę iść do domu
-Idziemy- wypuścił go z objęć z cichym jękiem. Ma kilka dni żeby nakłonić chłopca by zmienił zdanie- Ste?
-Tak?- Nie spojrzał już na niego ale samo to że się odezwał było dobrym znakiem
-Miałem szansę?- Właściwie nie chciał tego wiedzieć bo chłopiec jest i będzie jego ale to zawsze rozmowa
-Tak... na samym początku pierwszej nocy- westchnął- ale tylko przez tych kilka minut- mężczyzna kiwnął głową. Naprawi to i zostanie w mieszkaniu choćby nie wiadomo co się działo.

Ste był w swojej sypialni już od trzech godzin a najgorsze było to że Brandon  nie słyszał z pomieszczenia żadnego dźwięku co bardzo mu się nie podobało i gdyby nie to że co jakiś czas sprawdzał przez okno czy nic mu nie jest pewnie martwiłby się jeszcze bardziej ale chłopiec siedział przy komputerze z słuchawkami na uszach. Więc wszystko było dobrze. On sam postanowił zabrać się za robienie kolacji.
I już szedł do kuchni gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Nie on jeden bo i Ste uchylił drzwi pokoju. Nikogo się nie podziewał a Amy miała klucze więc wydało mu się to dziwne.
Brandon otworzył i stanął twarzą twarz z dwoma policjantami
-Brandon Bradley?- Zapytał  jeden
-O co chodzi?- Kontem oka zobaczył że aniołek stoi już w korytarzu ze zdziwioną miną. On nie powinien tego oglądać ale zanim zdążył się odezwać już był skuty kajdankami
-Jesteś aresztowany za pobicie - starszy policjant wyprowadził go z domu a młodszy spojrzał na Ste z lekkim łagodnym uśmiechem
-Chcemy też twoje zeznania- zaskoczony chłopak tylko kiwnął głową. Żadne z nich niczego się nie spodziewał ale to znaczyło tylko tyle że Rob musiał wnieść oskarżenie.
A dzień zaczął się tak miło.




8 komentarzy:

  1. Super. Pisz częściej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Należało mu się. Masażysta był miły nie zrobił przecież nic złego. Brandon został pozwany, ale pewnie nie na długo go zabiorą, w końcu on miał znajomości. Eh...
    Coraz mniej podoba mi się to, że Brandon ma być ze Ste.
    Sama się go boję, a co dopiero obiekt jego zainteresowania...
    Pisz szybciutko.
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Brandon znów zrobił głupote i przez to stracił to trochę zaufania które zdobył u niego .Masażysta był wporządku a ten go pobił.I teraz przez to ma kłopoty z policja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mądry Rob dobrze zrobił wnosząc oskarżenie. Może posadzą go do pudła i Ste będzie miał spokój. Jak on może woleć takiego psychola od tego miłego masażysty? Brandon jest niebezpiecznym wariatem i najwyższy czas coś z nim zrobić. Mnie tak jak Maru nie podoba się jego obsesja na punkcie chłopca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedyne co mi przychodzi teraz na myśl, to że Brandon jest kompletnym kretynem. Naprawdę wydawało mi się, że coś się w nim zmieniło. Ok, nadal był jeszcze psychopatycznym gnojkiem, ale wydawało mi się, że już zdaje sobie sprawę czego NIE robić, żeby nie stracić Ste. No idiota po prostu. Ste już mu prawie zaufał i byłoby naprawdę dobrze, ale oczywiście Brandon jak zwykle musiał z czymś wyskoczyć. Pocałunek nie wystarczył, trzeba jeszcze było kolesiowi mordę obić. Po prostu nie wierzę, jak rozległa jest jego tępota. Ja rozumiem, że mogły go sprowokować te teksty, ale przecież widać, że Ste i ten facet się kumplują i to są tylko żarty.
    I jeszcze to aresztowanie. Cóż, przynajmniej będzie miał gdzie mieszkać, skoro Ste go wyrzucił.xd Szczerze, dobrze mu tak. Może wreszcie się czegoś nauczy. Jestem na niego wściekła, ale... nie chcę, żeby Ste go zostawił. Tak na dobrą sprawę, Brandon nie ma teraz nikogo. Nie mówię, żeby od razu leciał mu z pomocą i z zapewnieniem, że wszystko będzie dobrze, tylko żeby nie zrywał z nim całkowicie kontaktu. Trochę mi żal Brandona.
    Mam nadzieję, że sytuacja sie trochę wyjaśni i nie będzie tak beznadziejna, jak myślę, że będzie.
    Pozdrawiam,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    rozdział wspaniały, Brandon troszkę przesadził, uważa Ste za swoją własność... no i Ste się bardzo zdenerwował i dobrze, ze każe mu się wynieść... Masażysta był miły, a Brandon go zaatakował i dobrze, że go pozwał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry rozdział ;)
    Trochę szkoda, że Brandon najpierw robi, a potem myśli, ale cóż... Taki jego urok... Może kiedyś Ste zauważy, że to wszystko robi z myślą o nim... No. Przeważnie.
    Literówek szukać się mi nie chciało... Więc nie patrzyłam na nie i skupiłam się jedynie na treści.
    Jeżeli chodzi o całość... No... Nawet fajnie to wychodzi, nie zaprzeczę. Czasem jedynie za szybko kończysz fragment i przesadzasz z wielokropkami. Owszem, są dobre, ale nie wszędzie i nie zawsze.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest naprawdę genialny i no cóż... nie będę ukrywać, że taki obrót sprawy mnie zaskoczył (pozytywnie xD) Rob bardzo dobrze zrobił może to coś nauczy Brandona , że najpierw się myśli, a potem się robi.. >.<

    OdpowiedzUsuń