Mimo fatalnego początku dnia Ste nie stracił dobrego humoru i zawdzięczał to przyjacielowi. To z nich dwóch Greg był zawsze ten odważniejszy, bardziej przebojowy. Miał więcej znajomych i zawsze ich go przedstawiał. Był przy nim i troszczył jak nikt inny. To on przecież był tym który przedstawił go Tom'owi. A że ich związek zakończył się bardzo brzydko to przecież nie jego wina.
Wiedział że przyjaciel chce go ochronić przed uwodzicielskim profesorem i dlatego teraz zamiast zwyczajnie na uczelnianej stołówce gdzie znaleźliby sobie jakiś stolik w kącie siedzią na trawie przed budynkiem jak wielu im podobnym w otoczeniu niewielkiej grupy chłopaków i dziewczyn. Greg starał się oczarować jakąś biuściastą dziewczynę z drugiego roku. I robił to jak zawodowiec. Blondynka jadła mu z ręki po dziesięciu minutach.
-Ste co myślisz o uczelni?- Chłopak który siedział obok niego gładząc go po ramieniu wyraźnie był nim zainteresowany i próbował pociągnąć rozmowę
-Nie jest źle- uśmiechnął się do niego. Był wysoki, umięśniony, miał długie brązowe włosy związane w kucyk, kolczyk w uchu zielone oczy i letnią opaleniznę. Mógł się podobać i wiedział o tym
-A może cię oprowadzę? To duży kampus byłoby szkoda gdybyś się zgubił- Matt słyszał od Grega kolegi z siłowni że jego przyjaciel jest nieśmiały i jeśli chce go poderwać musi być delikatny i nie spieszyć się wcale. A Ste podobał mu się już od jakiegoś czasu.
Wciąż pamiętał jak zobaczył go pierwszy raz. On i Greg umówili się na biegi i po raz pierwszy poszedł do kumpla do domu. Otworzył mu śliczny niewysoki aniołek a uśmiech jakim go przywitał niemal zwalił go z nóg. A to że chłopak otworzył mu bez koszulki wcale mu nie pomogło. Od kilku miesięcy nie mógł przestać myśleć o alabastrowej skórze ciemnych sutkach i płaskim brzuchu.
-Może- uśmiechnął się do niego i zarumienił się po koniuszki włosów. Teraz wyglądał jeszcze piękniej z różowymi policzkami i szyją
Młodzi ludzie bawili się bardzo dobrze i żaden z nich nie zauważył że niedaleko stoi wściekły mężczyzna obserwujący flirtujących chłopaków. Wcale nie podobało mu się jak ten wyrostek dotyka jego aniołka. Nikt nie powinien mieć do tego prawa. Przynajmniej nie dopóki on z nim nie skończy.
To jednak może tylko spowolnić jego plan uwiedzenia Ste. A już nie mógł się doczekać. Musi się tylko pozbyć konkurencji i to w trybie natychmiastowym.
Matt odwrócił się gdy poczuł czyjś wzrok na plecach i aż się wzdrygnął. Nowy profesor wpatrywał się w niego wściekły. Posłał mu tylko bezczelny uśmiech i przysunął się bliżej jasnowłosego chłopaka. Zaczął niebezpieczną grę ale nagroda była tego w stu procentach warta. Chłopak nie raz słyszał o Brandonie. Mężczyzna miał złą reputacje i dostał pracę tylko dlatego że jego siostra chodzi z dziekanem.
Profesorowi wcale nie podobało się, jak chłopak na niego patrzy. Wiedział, że bez walki się nie podda. A skoro tak, to wie na co się porywa.
-Hej masz czas?- Matt podbiegł do Ste kilka godzin później gdy skończyli zajęcia
-Idę do pracy... chcę sobie kupić motor- nie mógł przestać się uśmiechać. Chłopak był szarmancki i bardzo miły. Coraz bardziej mu się podobał. Był taki całkiem inny od Brandona i to właśnie było takie bardzo dobre.
-Motor- położył mu dłoń na ramieniu- nie wyglądasz- uśmiechnął się do niego
-Zawsze chciałem mieć- spłonął rumieńcem. Kątem oka zobaczył jak profesor zatrzymuje się w drzwiach budynku i wycofuje się do środka. Zdążył już się zorientować że starszy chłopak miał samochód dlatego zaczai się na niego na parkingu i tam wyjaśni sprawę raz a dobrze
-To może innym razem- Matt nie dawał za wygraną
-Chętnie- Gerg i Amy mieli racje powinie zacząć znów się umawiać. A chłopak był wyraźnie zainteresowany- muszę iść żeby się nie spóźnić
-Do jutra- pocałował go w policzek i wycofał się w stronę uczelni. Ste zarumienił się jeszcze bardziej i jak na skrzydłach pobiegł w stronę restauracji Evy. Cieszył się że dostał tą pracę bo ostatnio było trochę trudno z pieniędzmi a Greg zaczął nawet szukać jeszcze jednego lokatora.
-Byłeś bardzo niegrzeczny- Brandon zszedł z maski samochodu studenta
-Ste nigdy się z tobą nie prześpi- odpowiedział spokojnie- to nie chłopak na jedną noc
-Zobaczymy- i zadał pierwszy cios- nie będę ryzykować- i uchylił się przed pięściom wyrzuconą w jego kierunku.
Mieli szczęście że nikt ich nie przyłapał. Bo bili się dość długo i krew lała się niemal strumieniami. I żaden nie chciał odpuścić. Aż do momentu gdy Matt padł na ziemię. Przytomny ale zmęczony do granic możliwości
-Zrozumiałeś?- Zapytał mężczyzna ocierając krew z nosa
-Jak najbardziej- i zamknął oczy. Brandon ominął go i wsiadł do swojego samochodu. Musiał się oporządzić przed pójściem do klubu siostry. Wiedział że ma tam pracować Ste na dziennej zmianie.
Siostra nawet nie skomentowała jego rozbitej wargi i podbitego oka. Widziała więcej i już dawno postanowiła się tym nie przejmować. Nie było to warte. Brat był zaradny i do puki nie pakował się w większe problemy nie reagowała bo mogłaby osiwieć przedwcześnie.
Widziała za to jak patrzy na nowego pracownika. I z tego będą kłopoty
-Bran?- Podeszła do niego
-Odpuść- i ominął ją by podejść do chłopaka
-Co ci się stało?- Chłopak gdy go zobaczył trochę się przeraził. Bo wyglądał okropnie
-Nic- uśmiechnął się i usiadł na stole- Jak pierwszy dzień?
-Dobrze- spuścił wzrok bo mężczyzna patrzył tak jak w klubie co wcale mu się nie podobało. Bo wiedział że za chwilę zacznie reagować. Jego ciało szybko by go zdradziło.
-Liczę na to że będziesz moim najlepszym uczniem- pochylił się nad nim i był już kilka milimetrów od jego ust gdy nagle pojawił się obok Greg i nie był sam
-Popatrz kogo ci przyprowadziłem- uśmiechnął się do przyjaciela i niemal wcisnął mu do ręki małego chłopczyka który aż pisnął z uciechy.
Brandon wycofał się szybko. Nie lubił dzieci. Ale miał plan gdy Ste skończy dziś zmianę. Kilka godzin jeszcze poczeka. No i widział w jego oczach troskę gdy zobaczył jego twarz. Te niewielkie rany jeszcze mu się przydadzą.
Ta walka między Mattem aBrandonem była dobra ale jestem ciekawa czy jednak Matt zrezygnuje z Stevena.Brandon myśli tylko o swojej przyjemności przejedzie sie na tym.Stevena ciągnie do nauczyciela i to bardzo.
OdpowiedzUsuńOch, ten rozdział był jeszcze lepszy od poprzedniego. Naprawdę zaczyna się robić ciekawie.
OdpowiedzUsuńBrandon, coś czuję, że zanim stanie się wielką miłością Ste, to bardzo go zrani.
I Matt. Czy w między czasie będzie jakiś mały romansik? Tak, by dodać opowiadaniu pikanterii?
Ta bójka... No proszę, dorośli ludzie a zachowują się jak dzieci... Chciaż z drugiej strony Ste może się czuć naprawdę wyjątkowy, skoro się o niego biją. Cóż, Matt powiedział, że zrozumiał, ale czy odpuści?
Brandon jest naprawdę zazdrosny i jeszcze bardziej zaborczy. Szczerze, to mi się nawet podoba. Ale nie chcę, żeby wykorzystał Ste i porzucił po jednej lub dwóch upojnych nocach.
Czekam na więcej i weny życzę,
Seya.
Ps. Kiedy zaczniesz aktualizować fick z Fenrirem? Bardzo się za nim stęskniłam.;)
No to było bardzo ostro. Ste sobie poigrał z Brandonem, a biedny Matt za to słono zapłacił. Chyba nie bardzo zdaje sobie sprawę jakim zaborczym facetem jest profesor. Skoro chłopak zaczął pracować w tej kawiarni może być gorąco, bo skoro jest taki atrakcyjny, to chętnych raczej nie zabraknie. Brandon chyba nieźle się nagimnastykuje zanim go zdobędzie.
OdpowiedzUsuńBrandon ty dupku, tak się faceta nie zdobywa nie wiesz?
OdpowiedzUsuńOch Ste ciężki będzie miał z nim życie jak się zejdą...
Trzymaj się mały!
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, widać że Brandon nie cofnie sie przed niczym och Ste bądź ostrożny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka