Obiad upłynął w bardzo dziwnej atmosferze.
Ste nie odezwał się ani słowem przez cały czas. Obserwował tylko to Matt'a to Brandona mając nadzieje że za chwilę obudzi się z tego koszmaru. Po prostu otworzy oczy i będzie sam na sam ze swoim chłopakiem no i że nie będzie burzy. Bał się ich ale teraz nie może się przecież do tego przyznać. Nie gdy jest tu znienawidzony profesor, który ciągle bacznie go obserwuje.
-Posprzątam- odezwał się jasnowłosy chłopak po 10 minutach gdy wszyscy już zjedli
-Nie skarbie ja to zrobię- Matt już wstał i uśmiechał się do niego
-Ale... ty zrobiłeś...- zaczął ale reszta zdania zniknęła w delikatnym pocałunku
-Ty poszukaj jakiegoś filmu bo ja nie mogę nic znaleźć- kontem oka zobaczył minę Brandona, widział jego coraz bardziej zaciśniętą szczękę i pięści nie mógł się powstrzymać żeby nie pocałować Ste raz jeszcze. Nie tylko zresztą na pokaz ale też dlatego że uwielbiał całować tego aniołka a to że dostawał bonus było jeszcze lepsze
-A może ja posprzątam- odezwał się w końcu niechciany mężczyzna- A wy będziecie mieć czas dla siebie- uśmiech był boleśnie wymuszony
-To wspaniały pomysł- Matt wyszczerzył do niego zęby- idziemy?
-Bardzo chętnie- Ste wstał i niemal wybiegł z kuchni. Starszy chłopak roześmiał się bezczelnie
-Widzisz boi się ciebie. Poddaj się
-Jeszcze nie wygrałeś- mężczyzna zabrał brudne talerze- ciesz się nim bo to nie potrwa długo- i zaczął pogwizdywać wesoło nie zwracając najmniejszej uwagi na chłopaka.
Matt po prostu wyszedł. Brandon jeszcze nie wiedział, ale właśnie dał mu możliwość na wieczór. I to wprawiało go w taki dobry nastrój, ale to na później teraz będzie się cieszył chwilami z ukochanym.
-Wybrałeś coś?- Zapytał obejmując Ste od tyłu
-Tak- uśmiechnął się i pokazał mu płytę- On musi tu być?- Zapytał przytulając się jeszcze mocniej do szerokiego torsu
-Też bym chciał wyrzucić ale widzisz co się tam dzieje- obaj spojrzeli przez okno- drogi pewnie też są nie przejezdne- Matt poczuł że Ste zadrżał gdy rozległ się grzmot i pocałował czubek jego głowy- tu jesteś bezpieczny- szepnął
-A w nocy?- Zapytał odwracając się do niego
-Przecież nie zostawię cię samego- popatrzył mu w oczy- nie gdy on tu jest- tym razem to Ste wspiął się na palcach i przyciągnął głowę chłopka do pocałunku. Żadne z nich nie zobaczył że są obserwowani od progu. Brandon miał już tego po dziurki w nosie. Matt za bardzo panoszył się przy jego chłopcu i musiał szybko coś z tym zrobić. Nie bardzo jednak wiedział co bo nie miał zbyt dużego pola do działania ale będzie się cieszył z każdego małego zwycięstwa, byle by tylko nastąpiło szybko. To on powinien go teraz całować i obejmować.
W końcu odchrząknął i rozsiadł się na kanapie
-To co z tym filmem?- Zapytał przeglądając rozrzucone płyty
-Godzilla- odpowiedzieli równocześnie zakochani i Matt w końcu włączył DVD po czym pociągnął Ste tak żeby chłopak wylądował na jego kolanach ale tuż obok mężczyzny. Miał cichą nadzieje że chociaż to poskutkuje. Na prawdę nie miał najmniejszej ochoty się bić. Nie tu i nie teraz.
Ste rozkoszował się ciepłymi ramionami wokół siebie. Było mu tak dobrze. Wiedział jak wspaniałym człowiekiem jest Matt i wiedział że ten nie zrobi mu krzywdy. Był w stanie nawet przez chwilę zapomnieć o tym że nie są sami. W każdym razie mógłby gdyby nie ręka obok jego kolana. Brandon nie robił niczego niepoprawnego, po prostu kanapa była dość mała o oni obaj byli umięśnionymi postawnymi mężczyznami dlatego starał się nie zwracać na to uwagi. Nie tylko na to zresztą bo przecież był boleśnie świadomy jak bardzo Matt się podnieca. To sprawiło że zrobiło mu się gorąco. Przecież nigdy nie uważał się za przystojniaka. W sumie był nawet mniej niż przeciętny. Niski, wątły. Wciąż przypominał bardziej dziecko niż młodego mężczyznę. A teraz siedział sobie tylko na kolanach kogoś takiego jak Matt i czuł że coś kuje go w plecy. Owszem przy pocałunkach czy dotykaniu nie było to dla niego dziwne. I nagle przyszło mu do głowy coś co starał się od siebie odpędzić od dobrych 3 godzin. Przecież siedzi z nimi Brandon a on mimo że był straszny i na pewno miał jakieś problemy z głową to był bardzo przystojnym mężczyzną.
Ste nagle wstał. Może trochę za szybko i nogi mu się poplątały. Gdyby nie cztery silne ramiona na pewno upadłby głową w czyjeś krocze a tego za wszelką cenę chciał uniknąć.
-Ja... muszę do łazienki- wyjąkał i wycofał się zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć.
Matt i Brandon popatrzyli na siebie zdziwieni przez jakieś 2 sekundy i szybko wrócili do warczenia na siebie nawzajem. Obwiniając jeden drugiego za zepsucie takiego wspaniałego czasu.
Matt nawet nie zatrzymywał filmu. Teraz obchodził go tylko wyraźnie czymś wystraszony blondynek.
-Ste.. Skarbie wpuść mnie- pukał do drzwi łazienki już od kilku minut ale nikt mu nie odpowiadał- jeśli tego nie zrobisz wywarze drzwi- zaczął się wyraźnie irytować i słyszał kroki na schodach. Na szczęście chłopak tym razem posłuchał
-Przepraszam- Ste wyglądał dość blado i to wcale mu się nie podobało
-Zrobił ci coś?- Zapytał biorąc aniołka w ramiona
-Co?... Nie- posłał mu słaby uśmiech- ty... wiem zachowuje się jak dziecko- patrzył mu prosto w twarz- ale czułem cie i tak mi przyszło do głowy... Matt ja nie jestem nie wiadomo jak przystojny ani....
-Kochanie ty jesteś piękny... i taki gorący- jęknął wyższy chłopak- nawet nie wiesz jak bardzo mam na ciebie ochotę. W każdej sekundzie gdy jesteśmy razem. Ste wiesz to prawda?
-No.. tak ale... teraz ja tylko...
-Siedziałeś.. twoja bliskość- i znów go pocałował boleśnie świadomy że będzie musiał jeszcze czekać i to dość długo nim chłopak mu zaufa. No i nieproszony gość czający się za każdym rogiem. Tak bardzo chciał się go pozbyć ale nie mógł. Pogoda była coraz gorsza a on nie chciał mieć go mimo wszystko na sumieniu.
Ste nagle odbił się od ziemi i zaplótł nogi wokół tali Matta. Ten oderwał się od jego ust i spojrzał mu w oczy. Teraz zamglone i przymknięte
-Chcę tego- szepnął blondynek na chwilę przytomniejąc
-Brandon- i Matt miał problemy z koncentracją wyraźnie czuł jak w brzuch wbija mu się erekcja ukochanego
-Jego nie zapraszamy- uśmiechnął się Ste- Jestem dorosły i chce tego... przecież to był jeden z powodów...
-Miałem nadzieje- musnął wargami jego szyję- Chodźmy więc
-Nim film się skończy- roześmiał się młodszy chłopak ale im obojgu nie bardzo było do śmiechy. To powinno być niespieszne spokojne i nie powinni się obawiać że ktoś w każdej chwili mógł im przeszkodzić.
Matt otworzył drzwi i niemal upuścił Ste
-Właśnie miałem was ratować- Brandon uśmiechał się do niego bezczelnie
-Nie ma takiej potrzeby- warknął i wyczuł że ciało chłopak w jego ramionach tężeje
-To daj mi przejść- mężczyzna nie odrywał wzroku od pośladków i Matt zakrył ja dłońmi
-Z największą przyjemnością- ominął go i modlił się w duchu żeby ten nic już nie powiedział tym bardziej że język Ste coraz śmielej przesuwał się po jego szyi i zaczęły mu mięknąć nogi
-A może chcesz pomocy. Widać że ten maluszek może być nadpobudliwy w łóżku a ty chyba...- nagle Matt został z pustymi rękami i aż kipiał z wściekłości. Burza nie burza Brandon wyleci ale wcześniej połamie mu kości- Powiedziałem coś nie tak?- I mężczyzna zniknął za drzwiami łazienki.
-Chce żeby się wyniósł!- To były pierwsze słowa jakie Ste wypowiedział gdy tylko znalazł się w jego sypialni
-Spokojnie kochanie wiesz że nie pozwolę cię dotknąć- przytulił go do siebie- może powinniśmy dziś się wcześniej położyć. Jutro pogoda się polepszy i zniknie- pocałował go
-Zostań- wziął go za rękę i poprowadził do łóżka
-Nie miałem zamiaru wychodzić- ściągnął buty i zastanawiał się co dalej ale to Ste pierwszy zsunął niewygodne spodnie- Jesteś pewny?
-Chcę mieć wygodnie ale mam gdzieś dresy...- zaczął
-Mi to nie przeszkadza- kilka minut później już spali przytuleni ciasno do siebie. Ste z błogim uśmiechem na ślicznej twarzy. W końcu czuł się dobrze tak jak być powinno. Matt miał bardziej czujny sen ale i on był oszołomiony uczuciem kochanego ciała obok i po godzinie zapadł w głębszy sen.
Brandon z boleśnie zaciśniętymi zębami obserwował łóżko od progu. Wiedział że nie powinien się wtedy odezwać ale nie bardzo wiedział co by zrobił gdyby w pokoju unosił się ten specyficzny zapach sexu. Nawet nie chciał myśleć. Starał się skupić całą uwagę na Ste. Wyobrażając sobie że leży tam sam i usnął czekając na niego. Nie żeby kiedykolwiek pozwolił mu czekać. Tęsknota za ciałem chłopaka paliła go jak żadna inna. Zrobił krok do przodu obserwując intruza ale Matt nawet się nie poruszył. Znów spojrzał na aniołka. Jego blada skóra była jedynym źródłem światła w sypialni. Za każdym razem gdy na zewnątrz błysnęło on sam zdawał się jaśnieć. Z każdym krokiem ściągał z siebie ubranie aż został w samych bokserkach. Łóżko było na tyle duże że mógł się położyć tuż przy Ste i nawet pozwolił sobie go dotknąć. Bardzo delikatnie wodził opuszkami palców po jego ramieniu i torsie. W dotyku był jeszcze wspanialszy niż w zapachu. Miękka, delikatna skóra która tak łatwo mogła się zarumienić. Będzie wspaniała w jego rękach i pod jego ustami. Jeszcze tylko chwila i Matt odejdzie w zapomnienie zostawiając aniołka tak czystym jak jest teraz. Już jego w tym głowa. Zmarszczył jednak czoło gdy starszy chłopak przysunął Ste jeszcze bardziej do siebie.
W końcu zamknął oczy i zatopił się w swoich marzeniach uśmiechając się na wyczekiwanie poranka. To będzie naprawdę coś pieknego.
Kocham twoje opowiadanie!!!!!!
OdpowiedzUsuńEwcia:******
Brandon przegina.Toż to istne prześladowanie.Dobrze, że aniołek ma Matta
OdpowiedzUsuńBrandon naprawdę przeszedł samego siebie, bezczelnie wpakował się na trzeciego do łóżka. W dodatku wcześniej przerwał gorącą scenkę. Jak dla mnie, to jego akcje u Ste spadają coraz niżej. Nie mam pojęcia jak on zamierza wybrnąć z tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć miny chłopaków, kiedy go rano zorientują się kto się do nich przytula.
A już myślałam, że Brandon się opamięta. Doprawdy, przesadził. Co on sobie w ogóle wyobraża? Nie będę zdziwiona, jeśli obudzi go mocne uderzenie w ten jego niewyparzony ry... twarz. A niech mu Matt nos złamie. No i co, on uważa, że jak będzie robił z życia Ste piekło, to go zdobędzie? A to będzie miał zdziwko. Zupełnie nie rozumiem jego postępowania. No bo chce mieć Ste, ale robi wszystko, że ten go znienawidził. Cóż, mamy nieźle porąbanego bohatera.
OdpowiedzUsuńMatt, on jest całkowicie słodki. Świetnie dba o Ste. Ale boję się, że w końcu nie wytrzyma i będzie chciał mieć Ste w każdym tego słowa znaczeniu. Nie chcę, żeby go skrzywdził.
No i Ste jest absolutnie uroczy. Ale szkoda mi go. Musi znosić to wszystko, a powinien spędzać przyjemny weekend
No to kiedy kolejny rozdział? Wiesz, my tu czekamy.xd
Weny,
Seya.
Nie podobają mi się sposoby w jakie Brandon chce zdobyć chłopca. On go tylko zrani, nie tylko poprzez odsunięcie od niego przyjaciół. Poza tym pozostaje strach przed znienawidzonym nauczycielem... Odpowiadanie jest wspaniałe, ale Brandona mam ochotę ukatrupić!
OdpowiedzUsuńTwoja Maru;3
Matt serio jest lepszy, chociaż żal mi trochę Brandona.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to wszystko się rozwinie ^^
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, boję się poranka, Brandon wszystko psuje, a Ste bardzo się go boi, jak tylko nadarza się okazja to zwiewa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka